Dziś rano ujrzałam śnieg za oknem. Gdy usłyszałam w radiu, że w Lizbonie jest 17 stopni, natychmiast zatęskniłam za tym miastem, gdzie: tramwaje jeżdżą pod górę, bugenwille pną się na dachy domów ozdobionych azulejos, a w powietrzu snuje się nostalgiczne, chwytające za serce – fado. Lizbona czeka…
Lizbona – niespotykanie urokliwe miasto
Lizbona to miasto trochę inne niż wszystkie. Nie wiem, jak to wyrazić, ale dla mnie jest metropolią i jednocześnie sennym marzeniem, melodią, obrazem. Wręcz elficko jest piękne. Chodzisz po nim, zwiedzasz je i podziwiasz, a wciąż ci się wymyka. Oszałamia, zachwyca, ale budzi tęsknotę – i nie wiesz, za czym, za kim…
Ale skoro jest tak ciepłe w styczniu – świetnie nadaje się na city break! Pierwszy raz zapragnęłam pojechać do Lizbony po obejrzeniu niezwykłego filmu – Lisbon story. Mam wrażenie, że większość turystów przybywa tu z tego samego powodu. W filmie oprócz pięknych widoków i lirycznego wątku cały czas brzmi fado – portugalski gatunek muzyki dla romantyków. Może przez nią to miasto jest takie wyjątkowe?
Włącz muzykę fado
Wyjątkowe jest samo jego położenie – nad oceanem, u ujścia Tagu, bardzo amfiteatralnie. Jak się pomyśli, że to stąd wyruszały wielkie wyprawy po korzenie i przyprawy, tu zuchwali odkrywcy nowych światów rozwijali żagle i nabierali w nie wiatru, to każdy prawdziwy podróżnik dostaje gęsiej skóry…

Ewenementem jest dwupoziomowość miasta – podział na dolną jego część (Baixa) i górną (Bairro Alto). Pokonanie różnicy poziomów jest możliwe m.in. windami (elevador), niektóre projektował twórca wieży Eiffla! A dolna Baixa jest interesująca jako piękny efekt… katastrofy. W 1755 roku stolica ówczesnego światowego mocarstwa (tak, tak, takim była Portugalia) została niemal całkowicie zniszczona przez jedno z największych trzęsień ziemi w Europie.
Dolne Miasto zostało jednak odbudowane w sposób przejrzysty i z rozmachem. Z kolei w 1988 r. wadliwy przewód spowodował pożar w najpiękniejszej części starówki, w Chiado. Osiemnaście budynków stanęło w ogniu, drogocenne serce Lizbony zostało spalone. Ale i ta katastrofa była początkiem nowego. Chiado jest odbudowane, skąpane obecnie w międzynarodowym blichtrze. A wokół tereny Alfamy z jej kolorowymi domami, kocimi łbami, słynnymi kawiarniami, lokalami z fado oraz restauracyjkami, w których serwowana jest cataplana – dają owym luksusowym sklepom patynowane ramy, jakich nie mają bardziej designerskie miejsca na świecie.
Baixa jest centrum Lisbony, z pięknym placem Rossio (tu jest dworzec kolejowy oraz gmach Teatru Narodowego). Ale najpiękniejsze są uliczki. Dolne Miasto ciągnie się od Tagu (rzeki) i otacza Katedrę z 1150 r. (nota bene przypomina bardziej fortecę niż kościół). Zaraz przy niej można zobaczyć ruiny rzymskiego teatru. Potem pod górę możemy wspiąć się Zamku św. Jerzego (Castelo de Sao Jorge) – olbrzymi kompleks spacerowy (widoki na Lizbonę w dole), miejsce na piknik, opalanie, posiłek albo zwiedzanie tego, co eksponowane jest we wnętrzach zamku. Z zamku można przejść na plac Rossio, wsiąść w elevador i pojechać do Górnego Miasta.


Z kolei położona na wzgórzu Alfama, jest najstarszą z dzielnic Lizbony. W okresie panowania Maurów, stanowiła centrummiasta. Tracąc z czasem swe znaczenie, stała się dzielnicą zamieszkałą głównie przez biedotę. Do dziś zachował się układ wąskich i krętych uliczek, trochę taki arabski w klimacie. Na miejscu dawnego meczetu zdobywcy postawili katedrę, a dawna twierdza Maurów stała się na kilka wieków główną siedzibą królów Portugalii. W czasie trzęsienia ziemi w 1755 r. Alfama nieznacznie ucierpiała dzięki swemu położeniu na skale. Dziś dzielnica ta jest chyba największą atrakcją turystyczną. Uliczki mające niekiedy zaledwie 2,5 m szerokości tworzą prawdziwy labirynt kaskadowo podążający w stronę rzeki.

Górne miasto położone jest nad centrum. To tu kwitnie życie nocne. Zwiedzanie można zacząć przy Elevadorze Santa Justa, bo są tu malownicze ruiny klasztoru Karmelitów i Muzeum Archeologiczne.
Lizbona Belem
Belem (czyli Betlejem) to kolejna godna uwagi turysty dzielnica nad Tagiem. Stąd w 1497 r. Vasco da Gama wyruszył na podbój Indii. Stoi tu pomnik Odkrywców oraz wieża Torre de Belem. Budowle w Belem przetrwały liczne trzęsienia ziemi. Niedługo po triumfalnym powrocie żeglarza Manuel I zbudował klasztor Hieronimitów (w którym znajduje się sarkofag Vasco) – w stylu manuelińskim zresztą. Budowla jest tak piękna, że pominąć ją w czasie zwiedzania Lizbony byłoby niewybaczalnym grzechem. Po obejrzeniu najciekawszych, zabytkowych obiektów Belem warto pójść na plażę nad Tagiem, gdzie są liczne kawiarnie, restauracje podające pyszne dania rybne i – suszonego dorsza, lizboński przysmak. Przysmakiem tej dzielnicy jest natomiast pastéis de Belém – ciasteczka wypiekane według tajemnej, niezmienianej od lat receptury i sprzedawane tylko tutaj. Sława ciasteczek przyciąga tłumy, dlatego kolejka jest długa, warto jednak zaczekać.

W ogóle portugalska kuchnia to raj dla smakoszy. Królują tu ryby, owoce morza, warzywa, owoce, oliwa z oliwek oraz sery. Ulubionym daniem Portugalczyków są pieczone na grillu sardynki – sardinhas assadas, a rybą jest dorsz – bacalhau, podawany na wiele sposobów. Można tu śmiało spróbować krewetek, homarów, kalmarów, ostryg, ośmiornic, krabów. Wiele dań (i rybnych i mięsnych) jest gotowanych w specjalnym naczyniu – cataplanie. Smakują wybornie. Wina portugalskie wspaniale pasują do tutejszych dań. Najbardziej znanym jest porto. Produkuje się też dużo zielonego wina -vinho verde, bardzo lekkiego, słabego, idealnego do ryb i owoców morza.

Lizbona nie jest licznie zasiedlona – kiedyś miała 800 tys. mieszkańców, teraz jest chyba mniejsza od Wrocławia, ale przecież i kraj (Portugalia) jest mniejszy od naszego. Mimo to miasto jest rozległe. Turystom oferuje na szczęście bardzo sprawną komunikację miejską, z metrem na czele.
Można kupić bilet jedno-dwu, albo trzy- i więcej dniowy i poruszać się wszystkimi środkami komunikacji. Ale przejazd tramwajem to absolutny mus! Chodzi o zabytkowe linie, żółte tramwaje Nr 12. Jeżdżą na krótkiej trasie, ale za to najbardziej widowiskowej z racji wąskich uliczek starych lizbońskich dzielnic i niesamowitych zjazdów z wysokości itp. Tramwaj wyrusza z Praca da Figueira do Alfamy. Dłuższą trasę, już nie tak szaloną, ale równie widowiskową ma tramwaj Nr 28.
Nie opisałam Wam nawet 1/10 uroków Lizbony – zachęcam was jednak do podróży i samodzielnego odkrywania tego nieziemsko pięknego miasta… Tym bardziej, że kusi wiosenną temperaturą…
