„Blue Monday” – całe szczęście, że został wymyślony! Kelner, poproszę butelkę szampana, będziemy świętować! Dzięki takiemu dniu możemy bez wyrzutów sumienia zrzucić całą winę za smutki i stany depresyjne na zwykły poniedziałek, ponieważ jest on nazywany „najbardziej przygnębiającym” dniem w roku. Jednak skąd się wziął „Blue Monday” i czym dokładnie jest? Na początek kilka faktów
Ostatni poniedziałek pełnego tygodnia stycznia, według psychologów jest najbardziej „nieszczęśliwym” dniem w roku. Właśnie wtedy najbardziej narzekamy na swoje samopoczucie, jesteśmy rozżaleni, rozzłoszczeni i denerwują nas najdrobniejsze rzeczy. Przestajemy kontrolować swoje negatywne emocje.
Blue Monday – co znaczy?
Termin „Blue Monday” wprowadził brytyjski psycholog Cliff Arnall z Cardiff University. (Chociaż władze uczelni zapewniają, że artykuł doktora ukazał się dziesięć miesięcy po jego zwolnieniu z Uniwersytetu). Opracował specjalny wzór, w którym wziął pod uwagę kilka składowych:
- czynniki meteorologiczne (krótki dzień, niskie nasłonecznienie),
- psychologiczne (świadomość niedotrzymania noworocznych postanowień)
- ekonomiczne (zbliżające się terminy płatności pożyczek związanych ze świątecznymi wydatkami)
Doktor Arnall opracował również wzór, który ma odwzorowywać stan psychiczny człowieka:
([W+(D-d) ]×T^Q)/(M×N_a )
gdzie:
- W – pogoda (ang. weather)
- D – dług, debet (ang. debt)
- d – miesięczne wynagrodzenie
- T – czas od Bożego Narodzenia (ang. time)
- Q – niedotrzymanie postanowień noworocznych
- M – niski poziom motywacji (ang. motivational)
- Na – poczucie konieczności podjęcia działań (ang. a need to take action)
Ale co jeszcze zadecydowało o wyborze stycznia? „Jednym z czynników, które zadecydowały o wyborze daty jest fakt, że wiele osób wydało swoją ostatnią pensję z zeszłego roku, a na napływ gotówki muszą poczekać do końca miesiąca”. – twierdzi Martin Hird, psycholog z Metropolian University.
Warto wyjaśnić, że początkowo „Blue Monday” był to ostatni poniedziałek stycznia, jednak po wielu kryzysach ekonomicznych, które nawiedziły światową gospodarkę naukowiec stwierdził, że stany depresyjne dopadają ludzi wcześniej, dlatego termin został przesunięty.
FirstCare, jedna z firm doradczych, potwierdza badania Arnalla, twierdząc, że podczas „Blue…” kumulują się problemy pracowników, którzy masowo zgłaszają swoją absencję w pracy. Niektóre firmy na przykład brytyjska firma PR Green Communications wyszła z inicjatywą Beat Blue Monday. Na ich stronie można znaleźć informacje, jak z uśmiechem na ustach przejść przez ten dzień.
Oczywiście pojawiło się mnóstwo kontrowersji odnośnie badań, które według wielu uczonych są pseudonaukowe i niepoparte faktami medycznymi.
Dla mnie „Blue Monday” jest niesamowitym fenomenem i wydaje mi się, że nikt temu nie zaprzeczy. Ten termin jest popularny na całym świecie i funkcjonuje od wielu lat (Arnall wprowadził go w 2004r.), powstały piosenki o tym tytule (New Order, Flunk).
Należy jednak pamiętać, że największym demotywatorem są… inni narzekający ludzie. Oczywiście istnieje coś takiego jak „terapeutyczne narzekanie”, które pozwala nam się oczyścić z emocji, jednak nie jest ono na tyle szkodliwe ani dla nas, ani dla otaczających nas ludzi. Należy jednak zwrócić uwagę, kiedy kończy się empatia, a osoba, która jedynie narzeka staje się wampirem energetycznym. Wtedy, „Blue Monday” nie ma zupełnie nic do rzeczy.