A właściwe to jak go malują? I dlaczego akurat tak, a nie inaczej? Z jakiego powodu utarło się, iż diabeł ma kopyta oraz rogi? Warto przyjrzeć się bliżej jego wędrówce po płótnach, rycinach i freskach
Diabeł w sztuce
Postać diabła wywodzi się bezpośrednio z tradycji judeochrześcijańskiej. Jednak w Biblii nie odnajdziemy ani jednej wzmianki, która pozwoliłaby wysnuć jakikolwiek wniosek na temat jego wyglądu. Żadnych informacji nie dostarczą nam także źródła wczesnochrześcijańskie, które wizerunkiem tej postaci w ogólne się nie zajmowały. Gdy więc przed „zadaniem” uwiecznienia diabła stanęli artyści średniowieczni, musieli znaleźć dla swych dzieł jakiś wzorzec. Ich wybór padł na antyczne wizerunki greckich satyrów. Choć w mitologii nie są to postacie negatywne (a co najwyżej rozpustne i złośliwe), to jednak ich rogate, rozczochrane głowy, powykręcane w grymasach twarze i zakończone kopytami nogi, na stałe wejdą do kanonu wizerunku diabelskiego.
Mimo wszystko należy jednak pamiętać, iż zgodnie z przekazem biblijnym, diabeł nie jest nikim innym, jak zbuntowanym aniołem. Fakt ten znalazł oczywiście swoje miejsce w sposobie przedstawiania go na obrazach. Artyści starali ukazać diabła wciąż jako stworzenie boże, jednak w swym wyglądzie będące już tylko ponurą karykaturą wiernych bogu aniołów. Tym samym pierzaste skrzydła zostały zastąpione przez błoniaste, podobne do nietoperzych, a w zakończone szponami palce umieszczono zamiast niebiańskich instrumentów zaostrzone metalowe narzędzia mające służyć do torturowania potępionych dusz. Na tej samej zasadzie u diabła pojawił się ogon – zwykle gadzi, będący nawiązaniem do pierwszego wizerunku – rajskiego węża-kusiciela. Wraz z czasem dodawano coraz to nowe elementy – wyłupiaste oczy, kacze stopy, zwierzęce pyski. Moment postępującej wraz ze spadaniem z niebios degeneracji strąconych zbuntowanych aniołów przedstawiło wielu artystów, w tym na przykład Peter Rubens („Upadek aniołów”).
Paradoksalnie, diabłem, którego artyści przedstawiali z największą liczbą dawnych cech anielskich, a tym samym jako najbardziej podobnego do człowieka, jest sam Szatan – Lucyfer. Na obrazie Lorenzo Lotto nie różni się on absolutnie niczym od walczącego z nim świętego Michała Archanioła, a na ilustracji Williama Blake do „Raju utraconego” jawi się dużo bardziej jako grecki heros czy półbóg niż diabeł.
Innym popularnym sposobem przedstawiania diabła jest już wspomniana forma węża – kusiciela. Co ciekawe, artyści chętnie wzbogacali jego wizerunek o ludzką głowę czy nawet zwierzęce łapy. Choć najczęściej występował on w scenie kuszenia razem z Adamem i Ewą, to jednak pojawiał się także w innych motywach, zwłaszcza kiedy artysta chciał przedstawiać subtelny wpływ zła na człowieka i pokusę grzechu (np. obok Piłata, podczas sądzenia Jezusa). Utożsamienie węża z diabłem miało decydujący wpływ na symboliczne znaczenie tego zwierzęcia. Choć pierwotnie kojarzony był z mądrością i płodnością, właśnie przez wpływ chrześcijaństwa trafił do Europy jako symbol zła i grzechu.
Wąż nie był jednak jedynym zwierzęciem, które w sztuce symbolizowało szatana. Na wielu obrazach ujrzeć możemy go w formie psa, kota czy nawet świni. Dużo mniej subtelnym, choć zdecydowanie bardziej wyrazistym wizerunkiem diabła-zwierzęcia jest kozioł – chyba najlepiej przedstawiony na obrazie Francisco Goi „Sabat czarownic”. Wpisana w pentagram głowa rogatego kozła stała się chyba najpopularniejszym okultystycznym symbolem szatana. Natomiast na obrazach Hieronima Boscha („Ogród rozkoszy ziemskich”, „Piekło muzyczne”) w piekle aż roi się od przerażających, karykaturalnych wynaturzonych zwierząt. Pośród tych dziwnych stworów dojrzeć możemy wiele ich rodzajów – ptaki, ryby, jaszczurki, ropuchy, a nawet zające. Ten sam groteskowy styl malowania diabłów reprezentował także Pieter Bruegel starszy („Upadek zbuntowanych aniołów”).
Pośród ważniejszych przedstawień diabła-zwierzęcia czy też potwora należy także zwrócić uwagę na Lewiatana, Behemota, Bestię oraz Smoka. Lewiatan wymieniony między innymi w Księdze Hioba i Księdze Psalmów utożsamiony zostaje z wielką morską bestią i tak też jest przedstawiany w ikonografii. Choć najczęściej przyjmuje postać gigantycznej ryby, czasem jego wizerunek wzbogacony zostaje o cechy niedźwiedzia lub wilka. Na obrazach pojawia się zazwyczaj umieszczony w piekle, gdzie pożera dusze grzeszników. Podobną rolę odgrywa Behemot – jest on niepokonanym potworem lądowym, którego artyści obdarzają cechami hipopotama lub byka. W tradycji hebrajskiej grono tych stworów uzupełnia jeszcze Ziz – olbrzymi ptak lub gryf, który jednak prawie w ogóle nie posiada samodzielnych wizerunków i przedstawiany jest jedynie w towarzystwie dwóch pozostałych.
Wizerunki Smoka i Bestii z Apokalipsy św. Jana zostały w sztuce mocno ze sobą przemieszane. Artyści częstokroć łączyli ze sobą ich cechy, przez co niekiedy jedynie z kontekstu możliwe było odczytanie, który z potworów został przedstawiony. Wiadomo jednak, iż Smok posiadać miał siedem głów i barwę ognia, podczas gdy Bestia – ciało pantery, łapy niedźwiedzia i paszczę lwa. W większości przypadków jednak wieloma głowami oraz zwierzęcym, pokrytym sierścią ciałem, obdarzano oba stwory. Pewną pomocą jest jednak fakt, iż najczęstszym motywem ujęcia Smoka jest chwila jego pokonania i strącenia w otchłań (jak np. u Rubensa na obrazie „Madonna apokaliptyczna”), a Bestia przedstawiana jest zwykle dosiadana przez Niewiastę. Zwrócić należy także uwagę na fakt, iż smok pokonywany przez św. Jerzego (jak np. na obrazie „Św. Jerzy i smok” pędzla Gustave Moreau) nie jest smokiem z Apokalipsy, lecz jeszcze jednym, możliwym wyobrażeniem zwierzęcym diabła, mającym swe korzenie w legendzie hagiograficznej.
Jeszcze inną postacią apokaliptyczną, która znalazła swoje miejsce na obrazach jest Antychryst – fałszywy Mesjasz, który przed końcem świata będzie mamił ludzi kłamliwymi kazaniami i oszukańczymi cudami oraz prześladował tych, którzy nie pójdą za nim. Choć początkowo utożsamiany był z Bestią, to jednak za sprawą pism św. Ambrożego i św. Augustyna, którzy przekonywali, iż będzie posiadał on wygląd zwykłego człowieka, odmieniono jego wizerunek. Od tej pory malowano go jako siedzące na kolanach Szatana dziecko lub też w czasie zwodniczych wystąpień, gdzie posiadał formę mężczyzny posiadającego spaczone i zdeformowane rysy twarzy Jezusa („Kazanie i czyny Antychrysta” Luca Signorelli).
Jak więc widać, diabła malowano bardzo różnorako. Przeanalizowanie jego całego wizerunku pod kątem geografii, historii i poszczególnych wyznań dostarczyłoby materiału dla wielu profesjonalnych badaczy. Oprócz jego bezpośrednich przedstawień, sztuka jest także pełna wyobrażeń piekła, czarownic i grzechu samego w sobie. W sztuce warto jednak dostrzegać subtelne różnice, które czasem decydują o przesłaniu dzieła literackiego bądź plastycznego. Bo jak zawsze – diabeł tkwi w szczegółach.