eksperyment zimbardo

Kontrowersyjny eksperyment Zimbardo i tajemnice natury człowieka

Stara jak świat prawda mówi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale czy tylko od tego? Wiele osób zauważyło, jak choćby zmieniają się stosunki między ludźmi w pracy po awansach niektórych z nich. Czy to znaczy, że sukces nas psuje? A może jest odwrotnie – stajemy się gorsi, gdy jest nam źle? I czy wszyscy jesteśmy tak samo podatni na te zmiany? Co wyjawił eksperyment Zimbardo?

Aby sprawdzić, jak zachowują się ludzie w nietypowych sytuacjach przeprowadzono w latach 70. XX wieku

eksperyment polegający na zamknięciu kilkudziesięciu ochotników w odosobnionym miejscu, gdzie zainscenizowano symulację warunków więziennych.

Autorem badania, zwanego też eksperymentem więziennym, był słynny psycholog dr Philip Zimbardo.

Doktor Zimbardo i jego badanie

Był rok 1971. Do badania i przeprowadzenia eksperymentu Zimbardo zakwalifikowano dwudziestu czterech mężczyzn zdrowych psychicznie. Sześciu z nich asystowało kierownikowi eksperymentu, a resztę podzielono na grupę „więźniów” i „strażników”. Następnie zamknięto ich w piwnicach Uniwersytetu Stanforda, które specjalnie przygotowano. Drzwi zamieniono tam w stalowe kraty, zabrano zegary. Uczestnicy nie mieli dostępu do światła dziennego, gdyż w pomieszczeniach nie było okien. Byli także podsłuchiwani, a na końcu dużego korytarza zamontowany był monitoring. Więźniów ubrano w białe długie koszule z przypisanym numerem, na nogi założono łańcuch z kłódką, a na głowę pończochę, tych drugich w mundury i czarne okulary, by uniemożliwić kontakt wzrokowy.

dr Philip Zimbardo
Dr Philip Zimbardo – psycholog przeprowadził nietypowy eksperyment

Strażnicy mieli za zadanie pilnować więźniów, mogli ich nagradzać za dobre zachowanie i karać za złe. Zauważono, że z biegiem czasu stali się oni coraz bardziej odważni i okrutni w wymyślaniu kar dla poddanych, na przykład zabraniając korzystania z toalety, a jedynie wiadra postawionego w celi.

Nakazywano też robić pompki i pajacyki, nieraz przez wiele godzin. Dochodziło do buntów i walk, przez co strażnicy stawali się jeszcze bardziej surowi, mimo, że nikt ich do tego nie namawiał. I to było najbardziej zaskakujące w tej sytuacji. Zupełnie zdrowi ludzie zajmujący pozycję strażników zaczęli w stworzonych warunkach wykazywać zachowania sadystyczne. Nie wszyscy zachowywali się tak samo, jednak wszyscy byli surowi i trzymali reżim. I to jest najważniejsza obserwacja doktora Zimbardo. Cały eksperyment potrwał 6 dni, jednego z więźniów zwolniono w trzecim dniu z powodu dziwnego i agresywnego zachowania, które tłumaczono psychozą indukowaną stresem.

Za kulisami eksperymentu Zimbardo

eksperyment ZimbardoPo latach wyszły na jaw fakty dotyczące eksperymentu z 1971 roku. Podobno więzień, który został wcześniej zwolniony z fikcyjnego więzienia, jedynie udawał psychozę, a dr Zimbardo przekupił go, by nie udzielał wywiadów na temat eksperymentu, choć ten ostatni zaprzeczył wszystkiemu. Zarzuca się także psychologowi, że manipulował sytuacją, by dowieść tego, co założył. Jeden ze strażników przyznał się podobno, że odgrywał swoją rolę najlepiej jak potrafił, bo zrozumiał, że tego oczekuje od niego autor eksperymentu.

Wyniki badania Zimbardo poddawano wielokrotnie krytyce, a podobne badania nie przyniosły takich samych rezultatów.

Eksperyment Zimbardo, a natura człowieka

Czy eksperyment Zimbardo nie powiedział nam zatem nic o ludzkiej naturze? To niezaprzeczalna prawda, że świadomość sztucznej sytuacji ma wpływ na wyniki badań, ale wystarczy spojrzeć na sytuacje prawdziwe. Mamy wiele doniesień o podobnych zachowaniach żołnierzy w czasie wojny. Wielu ludzi, którzy wcześniej nie wykazywali skłonności sadystycznych, tak właśnie zaczyna reagować. Ogromny stres, choroby, brak snu wpływają na nasze zachowanie. Wielu z nas zna też przypadki „z życia”, jak czasem zmieniają się ludzie, którzy doszli do władzy, dostali awans. Stresująca praca, naciski ze strony przełożonych… Coś w tym jest, chce się powiedzieć…

Jest jeszcze jeden mankament eksperymentu Zimbardo i publikacji jego wyników. Mianowicie, jak na nas dzisiaj mogą wpłynąć te smutne wnioski? Że nie ponosimy odpowiedzialności za własne zachowanie, bo okoliczności zewnętrzne są wszystkiemu winne?

Czy trudna sytuacja, stres, pozycja władzy są wystarczającym usprawiedliwieniem dla złego postępowania?