Słynny etnograf Oskar Kolberg pisał, że boginki przędły kądziel z pajęczyny, czesały się na polach i w lasach oraz prały bieliznę nad wodą, na podmokłych łąkach
Kim lub czym były boginki?
Najprościej rzecz ujmując, boginki wywodziły się z mitologii słowiańskiej i były demonami związanymi z wodą. W wyobraźni ludowej funkcjonowały jako nagie i pokraczne kobiety, z obwisłymi piersiami, których używały do… prania bielizny! Według dawnych wierzeń zagrażały one każdemu, kto je zobaczył. Mogły rzucić urok albo nawet zabić. Aby się im nie narażać, unikano spacerów nad wodą przed wschodem i po zachodzie słońca.
Boginki, choć przeważnie trzymały się blisko wody, czasem nawiedzały ludzkie osiedla. Szczególnie niebezpieczne były dla położnic i noworodków. Działo się tak zwłaszcza, gdy chaty nie chroniła moc odpowiednich rytuałów i magicznych środków. Jeśli chciały, mogły przybrać postać sąsiadek i zjawiały się w odwiedziny, namawiając położnicę, żeby wstała z łóżka. Kiedy kobieta uległa i poszła za nimi, prowadziły ją nad wodę lub na bagna. Tam taplały ją w błocie, biły kijankami do prania i wykręcały kończyny, jakby wyżymały prane ubrania. Tymczasem w izbie miejsce uprowadzonej zajmowała jedna z boginek i zatruwała życie domownikom wiecznym grymaszeniem. Inne zaś zabierały z kołyski ludzkie niemowlę, podrzucając w jego miejsce boginiaka – istotę szpetną, kapryśną i żarłoczną. Jeśli taki dorósł, wyrastał na kalekę albo osobę chorą umysłowo…
Magia ochronna
Aby zabezpieczyć położnicę i dziecko przed boginkami, należało okadzić chatę święconym zielem. Można też było w sieni pod drabiną postawić brzezinową miotłę (brzoza miała właściwości ochronne). Przed boginkami miał także chronić dziurawiec, w niektórych regionach nazywany dzwonkami Matki Boskiej albo zielem świętojańskim. W okresie połogu wkładano jego gałązki kobiecie pod poduszkę oraz zatykano je w oknach i nad drzwiami. Gdyby jednak boginki przedarły się do środka i próbowały położnicę wyprowadzić, powinna chwycić ziele dziurawca w dłonie, a zaraz miały ją opuścić…
Nieco mniej subtelny sposób miał służyć pozbyciu się boginiaka. Należało go zanieść na granicę wsi lub pola, na rozdroże albo na stertę gnoju i wysmagać palmą wielkanocną lub brzezinową miotłą. Nie można mu było przy tym uczynić wielkiej krzywdy, żeby nie rozgniewać się boginki. Kiedy bity podmieniec zaczynał płakać, trzeba się było odwrócić i poczekać. Wierzono, że boginka nie pozostanie obojętna na jego krzyki, przybiegnie i go ze sobą zabierze, zostawiając w zamian porwane wcześniej z kołyski ludzkie niemowlę…
Jak przetrwać w zabobonnym Krakowie?
No właśnie – jak?
Jeśli nie boisz się boginek, diabłów, zmór, strzygoni oraz – oczywiście – czarów – za sprawą książki „Jak przetrwać w zabobonnym Krakowie” przeniesiesz się do świata dawnych wierzeń, magii i przesądów.
Dzięki tej podróży poznasz ludzi praktykujących w Krakowie sztuki tajemne. Dowiesz się, które zawody były uważane za magiczne, jak rozpoznawano czarownicę, kto i w jaki sposób mógł nią zostać, a także jak broniono się przed czarami i demonami, jak zaklinano szczęście, jakich sposobów używano, aby zdobyć serce ukochanej lub ukochanego i wielu innych ciekawych rzeczy, które nawet dzisiaj mogą Ci się przydać…