Znudzeni banalnymi komediami i filmami akcji o podobnej fabule serwowanymi nam często w kinach mamy ochotę na coś innego. Niektórzy z nas sięgają po klasykę – filmy z lat 60. czy 70. Inni po kino amatorskie. Jeszcze inni wolą po raz setny oglądać swoje ulubione seriale. Dla wciąż poszukujących godnym polecenia autorem jest Darren Aronofsky
Antropolog z kamerą
Filmy takie jak Pi, Requiem for a dream, The Fountain, Black Swan, Noah, Mother czy Wrestler dały mu popularność choć raczej nie wśród szerokiej publiczności. Niektórzy twierdzą, że dziwaczne, inni – pokręcone, jeszcze inni – genialne. Kim jest i o czym mówi Darren Aronofsky w swojej twórczości?
Urodzony 12 lutego 1969 roku pod znanym z ekscentryczności znakiem Wodnika, Amerykanin pochodzenia żydowskiego, syn nauczycieli, reżyser, zaangażowany w kampanię społeczne, m. in. na rzecz ochrony środowiska. Od najmłodszych lat wiele podróżował, między innymi do Kenii i na Alaskę. Oprócz sztuki filmowej studiował antropologię. Szeroka wiedza na temat różnych kultur, wpływy żydowskiej tradycji religijnej znalazły odbicie w jego twórczości. Refleksja nad naturą, ale i kondycją współczesnego człowieka, jego miejscem we wszechświecie, to główne motywy filmów Aronofsky’ego.

Obsesja i mistyka
Pi to opowieść o matematyku, który wierzy, że wszystko we wszechświecie można opisać za pomocą liczb. Zamknięty w sobie, obsesyjnie skupiony na badaniach, traci kontakt ze światem. W pewnym momencie spotyka na swej drodze chasydów, którzy opowiadają mu o numerycznym zapisie tory, co tym bardziej utwierdza bohatera w istnieniu powiązania między nauką a religią. Porządek świata, żydowska mistyka, głębszy sens ludzkiej egzystencji to tematy, które będą pojawiać się w twórczości Aronofskiego. A żeby je zgłębiać, trzeba się im poświęcić. Tacy są bohaterowie jego filmów. Obsesyjni, targani wciąż emocjami, dążący do poznania, do perfekcji.
The Fountain to obraz egzystencjalny, nawiązujący do wielu tradycji religijnych. Odwołania do biblijnego motywu Drzewa Życia i Drzewa Poznania, ludzka rozpacz w obliczu śmiertelnej choroby, utraty bliskich, ale i pycha, która nakazuje w naiwny czasem sposób starać się przechytrzyć los, pytanie o nieśmiertelność i sens życia to główne tematy filmu.
Noah, jak łatwo się domyślić, to historia biblijna, choć w dość osobliwej interpretacji. Niezwykłe efekty specjalne, cudowni aktorzy, nadający legendarnym postaciom „ludzkiego” oblicza czynią z niej niezapomniane przeżycie.
Nieco inną tematykę porusza Mother. Choć znowu pełny odniesień religijnych, tym razem tworzy Aronofsky swoisty manifest feministyczny. Opowieść o zwykłym na pozór małżeństwie zawiera w sobie drugie dno, a właściwie też i trzecie. Wyraźne odniesienie do historii o narodzinach Chrystusa w pewnym momencie zaczyna przypominać bardziej czarną mszę. A może i nie? Może tak właśnie wygląda konsumpcyjny styl współczesnej religijności? To trzecie dno przedstawia ogólnie kondycję człowieka epoki konsumpcjonizmu. Wszystko jest na sprzedaż, wszystko jest publiczne, a w życiu liczy się tylko wygoda i poszukiwanie wrażeń. Życie w świetle reflektorów i kamer, sława i pieniądze. W tym momencie film zaczyna przypominać opowieści o współczesnych celebrytach. A może ludzie zawsze tacy byli? Gdzie jest granica między naturą a kondycją człowieka? To pytania, które stawia artysta. Przedstawienie społeczeństwa żądnego atrakcji i pozbawionego braku szacunku dla Natury czynią z Aronofskiego autora wpisującego się w falę nowego feminizmu, a nawet ekofeminizmu. To właśnie kobieta (matka) jest przecież jego symbolem.
Choć dla niektórych trudny w odbiorze, Darren Aronofsky jest reżyserem niezwykłym, któremu trzeba poświęcić trochę czasu. Z pewnością nie należy do tych, którzy tworzą „sztukę dla sztuki”. Jego filmy przesycone są symbolami i metaforami, a z każdego płynie przesłanie. Efektowne i niezwykłe, wprawiają widza w nieco melancholijny i refleksyjny nastrój. Ale i dają nadzieję.