Wirus SARS CoV-2 wywołujący COVID-19 nie jest groźny dla zwierząt domowych. Koty i psy nie chorują i nie są nosicielami groźnej choroby. Nie powinniśmy się obawiać kontaktów z nimi
Nasze życie zmieniło się o 180 stopni w ciągu kilku dni. Sytuacja zmusiła nas do nie wychodzenia z domu z wyjątkiem spraw koniecznych. Media apelują o mycie rąk i noszenie masek ochronnych. Wydaje się bowiem, że nowy wirus jest bardzo zaraźliwy i podstępny, bowiem wielu z nas przechodzi infekcję bezobjawowo.
Wyjątkowo rygorystycznie przestrzegamy zasad higieny, unikamy miejsc publicznych i komunikacji miejskiej, utrzymujemy minimum 2-metrową odległość od innych ludzi, a niektórzy z nas zaczęli także obawiać się kontaktów z naszymi domowymi pupilami… Zupełnie niepotrzebnie! Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi stanowczo, że nie ma dowodów, aby domowe psy i koty mogły zarażać nas COVID-19.
Wirus COVID-19 niegroźny dla zwierząt. Jak to możliwe?
Wirusy są z nami od dawna, ale większość z nich jest dla nas zupełnie obojętna. Dlaczego? Każdy wirus (w tym także koronawirus, rotawirus) ma specyficzną budowę, która determinuje, jaki rodzaj komórek może być przez niego zaatakowany. Receptory na jego powierzchni sprawiają, że może on przyczepić się danego typu komórek, dla innych zaś pozostaje całkiem obojętny. Dla tego właśnie większość wirusów zwierzęcych jest zupełnie niegroźna dla ludzi i vice versa. Tak też jest ze współczesnym koronawirusem z Wuhan, który – na nasze nieszczęście – upodobał sobie ludzkie komórki.
Higiena to podstawa
Skąd zatem wziął się lęk przed zwierzętami? Koronawirus SARS CoV-2 powstał prawdopodobnie w wyniku mutacji, dla której dobre warunki stworzyły tzw. mokre targi w Wuhan. Tam właśnie zwierzęta różnych gatunków, które w naturze nie mają ze sobą kontaktu, stłoczone są w ciasnych klatkach i przetrzymywane z strasznych warunkach. Brak przestrzegania zasad higieny dodatkowo sprzyja rozprzestrzenianiu się odzwierzęcych patogenów, a stąd już prosta droga do zagrożenia epidemicznego.
Badania genetyczne nad nowym koronawirusem prowadzą do hipotezy, że pochodzi on od wirusa nietoperzy lub łuskowców sprzedawanych na chińskich targach. Niestety, tam ciągle zwierzęta te wykorzystywane są w celach kulinarnych. Wirus, który bytował w ciałach dzikich zwierząt w wyniku „przeskoku” międzygatunkowego na tyle się zmienił, że teraz groźny jest właśnie dla ludzi. Być może to „odzwierzęce” pochodzenie lub po prostu trudna sytuacja na świecie sprawiła, że niektórzy z nas zaczęli obawiać się wszystkich zwierząt. Powtórzmy, nie ma powodów do obaw. Oczywiście istnieje minimalne ryzyko, jeśli na przykład osoba zdrowa i zarażona będą całować w tym samym czasie tego samego psa (!), ale takie same ryzyko powstaje, gdy używamy tych samych sztućców czy ręczników. Epidemia to czas, gdy powinniśmy szczególnie uważać na podstawowe zasady higieny.
Nieme ofiary koronawirusa
Czas epidemii jest ciężki również dla zwierząt. Nie tylko dlatego, że niektórzy ludzie patrzą na nie podejrzliwie. Wiele schronisk zostało odciętych od odwiedzających i wolontariuszy. Liczba pracowników została zmniejszona do minimum. Darowizny na rzecz organizacji prozwierzęcych drastycznie zmalały. Ludzie obawiający się kryzysu gospodarczego wycofali dotychczasową pomoc finansową, co sprawiło, że niektórzy podopieczni znaleźli się z dramatycznej sytuacji. Brakuje środków na podstawowe potrzeby – jedzenie i leki!
Niektórzy z nas po prostu skupili się na swoich sprawach i problemach dnia codziennego, odsuwając na dalszy plan naszych mniejszych braci. Nie zapominajmy o nich w czasie pandemii!
Jak możesz pomóc? Przekaż datek na rzecz fundacji lub stowarzyszenia. Teraz naprawdę każda kwota się liczy! Jeśli udało Ci się przeorganizować swoje życie na bardziej domowe, a swoją zawodową pracę przystosować na home office, zastanów się, czy nie jest to idealny moment na adopcję psa lub kota? Wdzięczność ocalonej istoty będzie dla Ciebie nieocenioną nagrodą!