Świąteczne porządki i miłość [opowiadanie] - ROSOMAG.PL
okno

Świąteczne porządki i miłość [opowiadanie]

Jacek jest studentem, który dorabia sobie przed świętami myciem okien. W ten sposób poznaje Agatę – swoją klientkę. Dziewczyna robi na nim tak wielkie wrażenie, że zadurzony facet zaczyna… pisać pamiętnik!

Wtorek
Wiedziałem, że będę miał kłopoty, jak ją tylko zobaczyłem. To jest dziewczyna klasy biznes! Nie moje progi i jeśli się w to pcham, to muszę się liczyć z kłopotami. Pierwszy kłopot? To, że piszę jakiś chory pamiętnik! Czy ktoś słyszał, żeby facet, uważający się za dorosłego pisał pamiętnik jak jakaś Bridget Jones? No właśnie. Żeby tylko Piter, mój kumpel, nic nie skojarzył. Muszę zeszyt ukrywać pod łóżkiem. Na szczęście mam tam sporą kolekcję różnych klamotów: 3 rakiety do tenisa, stary plecak, niemodne spodnie dresowe i kilogram kasztanów (babcia mi je podarowała na odpromienianie czy coś tam). Żebym tylko nie zapominał chować tego pamiętniczka-spowiedniczka, gdy wpada do mnie Piter!
A wszystko było tak: podłapałem zlecenie na mycie okien. Przed świętami jest dużo chętnych, a to dodatkowa kasa do stypendium. Mam już grono stałych „klientek”, ale praca jest na ogół przed świętami, dwa razy w roku. Gdy zadzwoniła jedna moja klientka i powiedziała, że poleciła mnie swojej znajomej i jeszcze znajomej – bardzo się ucieszyłem. Okna są do umycia i już! I to w willi, jest ich sporo, więc zarobię! Pojawiłem się raniutko, o 9.00. Ze sprzętem, w drelichach. Nie spodziewałem się niczego specjalnego – ot, drzwi otworzy jakaś pomoc domowa (sądząc po eleganckim otoczeniu willi…), albo gospodyni w średnim wieku, czyli staruszka. Gdy więc drzwi otworzyła mi dziewczyna – mało nie upuściłem drabiny. Myślę, że oczy wyszły mi z orbit i obiegły głowę. W życiu nie wiedziałem takiej laski!!! Włosy proste, długie, blond. Oczy z rzęsami do sufitu. Dalej nie patrzyłem, bo bałem się, że mi ten widok zaszkodzi i wyląduję na kardiologii… Sercowy przecież jestem!
Zaprosiła mnie do środka. Gdy ją mijałem w drzwiach poczułem przyjemny zapach jakichś perfum. Jej skóra była miodowego koloru, z błyszczącym takim czymś, eeeeee, to pewnie te ich kobiece sztuczki. Miało się ochotę jej natychmiast dotknąć. O rany! Jeszcze teraz, jak to sobie przypominam, przechodzą mnie dreszcze. Ona ma w sobie coś takiego, że poczułem wielkie onieśmielenie. Kiedy się do mnie odezwała, sądziłem, że to gra radio, muzyka! hej, gdyby to Piter przeczytał, zlałby się ze śmiechu! Czy facet o zdrowych zmysłach może porównywać głos dziewczyny do dźwięku muzyki? Ja się nadaję na oddział! Psychiatryczny!
Pokazała mi miejsce pracy i spytała czy zrobić mi coś do picia. Zdołałem tylko wykrztusić „dziękuję”. Zniknęła, a ja musiałem wziąć się do pracy. Przez pół godziny (która wlokła mi się w nieskończoność) nic się nie działo. Ja myłem szyby, myląc płyny, a ona gdzieś tam sobie w głębi domu siedziała i … nie wiem, co robiła! Może oglądała tv albo czytała? A może słuchała muzyki, leżąc na pluszowej, różowej sofie? Nie, nie na różowej. Różowy mi do niej nie pasował! Na karminowej (co to za kolor, do diaska!) Im więcej o niej myślałem, tym mniej interesowała mnie moja praca, więc zacząłem zaliczać wpadki – niechcący wlazłem w wiadro z wodą. Ledwie udało mi się wyciągnąć stopę. Drabina raz mi się zachwiała i musiałem chwycić się zasłon, a one, niestety, zdarły się z karniszy i troszkę podarły…
Musiałem poszukać dziewczyny, by mi pomogła coś z tym zrobić. Przeszedłem dwa pokoje, pokrzykując:
– Halo, jest tu ktoś?
– Tu jestem – powiedziała wyglądając z przepastnego fotela. Siedziała tam z książką – Czy coś się stało?
– Tak. Oberwałem niechcący zasłonę…
– Upssss…
– I co teraz?
– Zobaczmy! – poderwała się z fotela.
Szła przede mną, a widok jej długich, puszystych włosów, kołyszących się bioder, po prostu osłabiał moje serce. Kiedy doszliśmy do pokoju „zbrodni” byłem tak wycieńczony, że potrąciłem szklany wazon. Nie stłukł się, ale odpadła mu ozdóbka, też ze szkła.
– Ulubiony wazon mamy! – krzyknęła dziewczyna.
– Masz ci los! Może masz klej? – spytałem z nadzieją. Zdaje się, że jestem katastrofistą (chyba tak nazywa się człowiek, wywołujący katastrofy?)
– Powinnam mieć. Chodź, weź wazon!
Powtórzyliśmy nasz marsz przez pokoje, tyle że w odwrotnym kierunku. Wyjęła skądś tubkę, a ja zacząłem się dobierać do kleju.
– Uważaj, on jest bardzo mocny – ostrzegła mnie, podając tubkę. Za późno…
– Tak, znam się na tym! – i już po sekundzie byliśmy… przyklejeni do siebie. Dosłownie!
– Czy jest na to jakiś sposób? – zapytała spokojnie, patrząc na nasze połączone superklejem palce.
– Na superklej? Hm. Może pomoczymy ręce w wodzie?
– Wiesz, czy zmyślasz?
– Zmyślam.
– Może jest jakiś rozpuszczalnik do niego?
– Może jest, nie wiem.
– Miałeś się na tym znać.
– Zgłupiałem. Nie jestem sobą!
– Nie jesteś sobą? To kim teraz jesteś? Wielbłądem?
– Chodziło mi o to, że… Ojej, czy faceci Ci nigdy tego nie mówili?
– Czego?
– Że głupieją przy tobie?
– Niech się zastanowię… Nie, nie przypominam sobie!
– Nie przyznawali się!
– Do czego?
– Że żaden, ale to żaden normalny facet nie będzie się przy tobie zachowywał racjonalnie.
– Tłumaczysz się?
– Trochę tak, popatrz, jaka gapa ze mnie!
– Widzę! Nawet urocza!
– Mówisz pod presją, bo kleisz się do mnie!
– To ty się do mnie kleisz!
– Nie kłóćmy się. Lepiej usuńmy ten klej…
– Mnie tam nie zależy… – wyznałem, ale razem udaliśmy się do kranu. Było trochę moczenia rąk w umywalce.
– A właściwie, to jak masz na imię? Nawet nie wiem, do kogo się tak mocno przykleiłam!
– Jacek.
– Agata.
– Bardzo mi miło – powiedzieliśmy jednocześnie i jednocześnie się roześmialiśmy… Takie były wszystkiego początki.

Środa
Całe popołudnie o niej myślałem. Wyszedłem na idiotę z tym klejem i zasłonami, ale dziwne, że chciała się jednak ze mną umówić. Może założyła się z kimś? Eeee, dziewczyny się nie zakładają, pochlebiałbym sobie. Pewnie facetów ma na pęczki, a umawia się z nieudacznikiem, biednym studenciną. Na pewno lgną do niej forsiaści. Co ja jej mogę dać? Zarobiłem wprawdzie 300 zetów, ale ona chyba tyle wydaje na waciki. Co robić?

Czwartek
Sama do mnie zadzwoniła. Chyba zależy jej na spotkaniach ze mną? A może ona tylko się mną bawi? Jak to sprawdzić? Kto się zna na kobiecych grach? Póki co jednak, muszę wymyślać miejsca, w których nie wydam za wiele kasy, a będzie można się przyjemnie zabawić…

Sobota
Rejs statkiem po rzece! Nawet nie tak drogo wyszło! 1,5 godziny patrzenia tylko na nią. Za burtą piękne pejzaże, prawdziwe tło dla arcydzieła natury, jakim jest Agata. O jej oczach można napisać tomy, o ustach – drugie tyle. Zostały mi jeszcze inne części ciała… A uśmiech? Też godny uwiecznienia. Ok., mam pomysł! Będę jej robił dużo zdjęć!

Niedziela
Pod pretekstem sesji zdjęciowej w plenerze pojechaliśmy za miasto, jej samochodem (tak, ma własny samochód!). Całą noc wcześniej, w sobotę, czytałem pożyczony od kumpla podręcznik fotografowania. Z Piterem nie widziałem się już chyba 100 lat, ale na razie mnie nie atakuje, bo ma najazd swojej rodziny w domu.
Dzisiaj muszę już stać się profesjonalnym fotografikiem. Jak się wymyśliło taki bajer, to teraz trzeba grać dalej Greka. Do plecaka wrzuciłem wodę mineralną (wiem, takie modelki jak ona piją tylko wodę) i dwie kanapki, które zrobiła mi Muszka. Nie wiem, jak Agata to robi, ale z nią nie nudzę się nawet przez sekundę. A z innymi dziewczynami różnie bywało. Cały czas się jednak martwię, że Agata spotyka się ze mną dla jakiegoś ukrytego motywu! Całe szczęście, że tym motywem nie jest mój ogromny majątek

Poniedziałek
Zdjęcia wyszły odlotowe, ja chyba jednak mam talent! Po minie Agaty poznałem, że też nie spodziewała się aż tak dobrego efektu! Zapunktowałem. Cóż, nie ma się co dziwić, jak się coś robi z pasją… Fotografowanie Agaty to zajęcie, które mógłbym wykonywać godzinami. Zastanawiam się, czy my już ze sobą chodzimy, czy….??? Właściwie to bardziej niż chodzenie zajmuje nas rozmawianie. Ja nie wiem, jak to jest, że gadamy ze sobą godzinami. Ona ma przy tym poczucie humoru, a to naprawdę rzadko spotykane u dziewczyny!
Wtorek
Mam takie sprzeczne uczucia – chciałbym Agatę wszystkim pokazać – znajomym, a nawet w TV, ale z drugiej strony… Chciałbym ją chować, ukryć niczym mój największy skarb. Nie zdarzało mi się wcześniej być tak miotanym w dwie różne strony. W ogóle wiele rzeczy dzieje się z Agatą pierwszy raz i uważam, że to wspaniałe! Muszka zapytała dzisiaj, kim jest ta cudowna istota, która mnie tak zmieniła? Nie wiedziałem, o co jej chodzi…

Środa
Nie do wiary, co dziś dostałem od Agaty! Album z… Peru! Powiedziała, że to jest miejsce, do którego chciałaby koniecznie pojechać. A najchętniej w moim towarzystwie, a album jest na zachętę – bym miał motywacje do wyjazdu. Czy ja potrzebuje motywacji? Piękna dziewczyna i Peru (gdziekolwiek ono jest) – to jest moja motywacja! W życiu nie byłem szczęśliwszy! Ona chyba nie ma ukrytych powodów, dla których się ze mną spotyka. Ma jawny – lubi mnie! A ja ją kocham, czekam tylko na piękny moment, by jej o tym powiedzieć! Może w tym Peru, albo gdzieś? Faceci też potrafią być romantyczni, a co!

DROGI CZYTELNIKU

Artykuł, który właśnie przeglądasz, możesz łatwo udostępnić poniżej.

ROSOMAG.PL 🚀