Profesor Robert Walsh z Uniwersytetu w Lancashire zapowiada, że potężna asteroida o średnicy 11 kilometrów zbliża się nieuchronnie do Ziemi. Naukowiec ostrzega aby przygotować się na najgorsze i aby nie ufać komunikatom NASA
Kiedy będzie koniec świata? Do Ziemi zbliża się asteroida
Z początkiem 2015 roku wielu niezależnych naukowców sugerowało, że Ziemia jest zagrożona kolizją z kosmicznym obiektem. Ostatnimi czasu udało się doprecyzować tę datę. Rzekoma katastrofa i armagedon ma nastąpić już wkrótce bo w dniach 22-28 września tego roku. Robert Walsh apeluje, aby ludzie wykorzystali pozostały czas na „spędzeniu go z najbliższymi”.
Jak można przeczytać na międzynarodowych portalach – w Ziemię ma uderzyć asteroida, która unicestwi Amerykę Środkową i Południową. Efektem kolizji byłoby ogromne tsunami, które zniszczyłoby resztę kontynentów. Ludzie są tak przestraszeni, choć główne media raczej unikają tematu, że NASA w celu uspokojenia obaw zdecydowała się wydać oficjalny komunikat.
Czy ludzkość przetrwa?
Wg brytyjskiego naukowca profesora Roberta Walsha ludzkość ma znikomą szansę aby przetrwać kolizję 11 kilometrowego obiektu z Ziemią. Dla porównania obiekt, który wyeliminował dinozaury miał o 1 km mniejszą średnicę. Badacz przypomniał o meteorycie z Czelabińska, który w 2013 roku eksplodował nad Rosją, i który nie został wykryty przez NASA. Dlatego Robert Walsh uważa, że nie można ufać w pełni zapewnieniom amerykańskiej agencji.
Jak się przygotować na apokalipsę?
Badacze NASA twierdzą, że nie ma skutecznej metody, która byłaby w stanie powstrzymać taką siłę i nie mamy wpływu na to co nieuniknione, a koniec świata i tak kiedyś w końcu nastąpi. Jednak nie teraz. Przedstawiciele NASA uspokajają, że nie ma podstaw do obaw; w historii niejednokrotnie miał być już koniec świata jednak żaden nigdy się nie sprawdził, a ziemia wciąż ma się świetnie. I zapewne tak samo będzie tym razem.
Do całej sprawy należy oczywiście podchodzić z należytym dystansem i spokojem. Co jednak podkreślają obserwatorzy – w mediach głównego nurtu przekaz o rzekomo zbliżającym się armagedonie jest znikomy (w przeciwieństwie na przykład do osławionego słynnego roku 2012). Za to wielu niezależnych naukowców, analityków i badaczy łącząc pewne fakty twierdzi, że coś faktycznie może być na rzeczy. I oczywiście doszukuje się masy teorii spiskowych o elitach tego świata chcących ukryć przed ludzkością prawdę o zbliżającym się końcu.
Zapewne jednak, jak to zawsze w tego typu przypadkach bywa, końcówka września 2015 roku nie będzie oznaczała końca dla Ziemi i ludzkości. Oby :-)