Klątwa templariuszy - ROSOMAG.PL

Klątwa templariuszy

templariusz 1

UDOSTĘPNIJ ARTYKUŁ

Niezależnie od tego, czy ktoś wie mało, czy dużo na temat templariuszy, z pewnością kojarzy ich z jednym – z kontrowersyjną z punktu widzenia Kościoła ekranizacją powieści Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”

Kim byli templariusze?

A kim naprawdę byli templariusze? Tajnymi strażnikami Świętego Graala, który według spiskowej teorii dziejów był Marią Magdaleną, żoną Jezusa i matką Jego potomków? Tajną organizacją mnichów szantażującą Kościół? A może czcicielami diabła i heretykami, jak sugerował przedstawiony im akt oskarżenia?
I tutaj dochodzimy do sedna. Mistyfikacja, jakiej dopuścił się król przeklęty – Filip IV Piękny, mająca na celu pozbycie się zakonników z królestwa i zagarnięcie ich obrosłych legendą bogactw, zbiera swe żniwo do dzisiaj. Motyw skarbów, których tak naprawdę nie było, i herezji której nigdy się nie dopuścili, od lat bowiem dostarcza pożywki literaturze i filmom przygodowym.
Ale, po kolei… Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, potocznie zwany templariuszami (łac. templum oznacza świątynię), zawdzięczał swoje powstanie idei wypraw krzyżowych. Francuski krzyżowiec Hugo de Payens stworzył w roku 1118 religijno-rycerskie bractwo, którego zadaniem była ochrona wiernych pielgrzymujących do Ziemi Świętej. Z czasem przekształciło się w zakon, który wstrzemięźliwość mniszego życia łączył z rzemiosłem rycerskim i zyskał powszechny szacunek za krew przelaną w obronie Grobu Chrystusa.
Jeśli zaś chodzi o jego legendarne bogactwo, to przekonanie o nim brało się z faktu, że od początku szeregi zakonników zasilali przedstawiciele najbogatszych francuskich rodów, wzbogacając go mnóstwem nadań ziemskich. Ponadto z czasem, aby uzyskać środki na wojnę z niewiernymi, templariusze wystarali się o papieską zgodę na użyczanie pożyczek na procent. Prowadzona przez nich operacja finansowa wyglądała mniej więcej tak: klienci przed podróżą deponowali pewną sumę w najbliższym zakonnym skarbcu, w zamian otrzymując pokwitowanie i po przybyciu do celu wędrówki mogli ją odebrać w innym zamku, a nawet kraju. Od sumy, którą złożyli, templariusze odliczali sobie 10 procent.

Intryga Filipa Pięknego

Pod koniec XIII stulecia templariusze byli jedną z najpotężniejszych organizacji w Europie, więc nic dziwnego, że zaczęli wzbudzać zawiść. I oczywiście, obawę. Po zdobyciu Jerozolimy przez muzułmanów i w 1291 roku ostatniej twierdzy krzyżowców – Akki, upadła idea wojen krzyżowych i rycerze-zakonnicy nie mieli się gdzie podziać. Żaden z europejskich monarchów nie chciał jednak mieć w swoim państwie doskonale funkcjonującej i doświadczonej w bojach organizacji, która w każdej chwili mogłaby im zagrozić. Tym bardziej, że jako ludzie świeccy nie mieli władzy nad templariuszami, podległymi jedynie papieżowi.
Filip Piękny postanowił ewentualne zagrożenie wyeliminować. Mało tego – nie zamierzał zwracać pożyczonych od templariuszy pieniędzy i miał chrapkę na więcej, a konkretnie na obrosłe legendą skarby i osiadłości ziemskie. Puszczając w ruch machinę propagandy, chciał podkopać reputację zakonu i potem zaatakować, co mu się doskonale udało. Templariuszom bowiem zaczęto zarzucać nie tylko chciwość, ale i nieobyczajne praktyki podczas ceremonii zaprzysiężenia, polegające m.in. na składaniu przez rekrutów pocałunków na pośladkach współbraci, homoseksualizm bardzo tępiony w średniowieczu oraz bałwochwalstwo – oddawanie czci tajemniczej głowie, diabłu lub Bahometowi. W tej sytuacji wielki mistrz Jakub de Molay, pragnąc oczyścić dobre imię zakonu, poprosił papieża o otwarcie śledztwa.

Pechowa trzynastka

13 października 1307 roku na rozkaz króla przeprowadzono doskonale zorganizowaną akcję, której celem było aresztowanie jak największej liczby templariuszy. Przygotowana w tajemnicy operacja zakończyła się powodzeniem i jednocześnie w różnych rejonach Francji zatrzymano większość rycerzy. I podobno od tej pory trzynasty dzień miesiąca uważa się za pechowy!
Akt oskarżenia obejmował najcięższe przestępstwa znane w średniowieczu i liczył aż 127 zarzutów. Już sama ich kumulacja wydaje się podejrzana, a wina templariuszy mało prawdopodobna, jednak proces nie zakładał rehabilitacji zakonu. Torturowani zakonnicy, w tym wielki mistrz, przyznali się do zarzucanych im czynów. Natomiast papież Klemens V, który był de facto marionetką w ręku Filipa Pięknego, 3 kwietnia 1312 roku ogłosił bullę o kasacie zakonu. Części zakonników pozwolono osiąść w dowolnym wybranym klasztorze, a część straciła sens życia i uległa stopniowej demoralizacji. O przyszłości wielkiego mistrza Jakuba de Molay i trzech innych przywódców rozwiązanego zakonu miał zadecydować specjalnie zwołany synod. Być może darowano by mi życie, ale w toku posiedzenia wycofali zeznania złożone pod wpływem tortur, oświadczając, że zakon jest niewinny, a pomówienia o herezję są fałszywe. Rozwścieczony Filip Piękny jeszcze tego samego dnia skazał ich na śmierć na stosie.
Chociaż mieli spłonąć jako heretycy, stali się bohaterami. Męczeńska śmierć w płomieniach i słowa, które wielki mistrz miał skierować do króla, szybko stała się źródłem legendy. Według niej, stojący na stosie Jakub de Molay miał przepowiedzieć, że nim minie rok, trzej najwięksi oprawcy templariuszy staną na sądzie Bożym, a królewscy synowie nie dożyją wieku Chrystusowego. I rzeczywiście: papież zmarł w kwietniu na biegunkę, królewski zausznik i zarazem autor aktu oskarżenia Wilhelm de Nogaret w maju, a Filip Piękny w listopadzie na skutek obrażeń doznanych po upadku z konia. Jego dwaj synowie nie doczekali trzydziestego roku życia, trzeci zmarł w latach Chrystusowych, a wnukowie nie dożyli dorosłości. Tak oto w ciągu kilkunastu lat pochowano aż czterech królów i wygasła dynastia Kapetyngów, w czym potomni dopatrywać się będą kary Bożej za zbrodnię na niewinnym zakonie.
A może, jak chcą niektórzy, ich śmierć była wynikiem zemsty ocalałych braci? Kto wie? Lecz to już nie historia, tylko spiskowa teoria dziejów…

DROGI CZYTELNIKU

Artykuł, który właśnie przeglądasz, możesz łatwo udostępnić poniżej.

ROSOMAG.PL 🚀