Niedawno pisałam na tym blogu o pewnym trendzie z Dani – o hygge. To styl życia, który można podsumować jednym słowem – przytulność. Obecnie jest on wypierany przez inny trend, w designie i stylu codziennego życia rodem z Japonii: wabi-sabi. Nie mylcie go tylko z wasabi!
Wabi-sabi to dostrzeganie piękna w rzeczach prostych, surowych, naturalnych i… starych, pokrytych patyną czasu lub wyglądających na używane. Często więc są niedoskonałe w wyglądzie, z jakimś brakiem, ale za to – z historią.
Co oznacza wabi-sabi?
Nazwa trendu jest wytłumaczeniem: wabi oznacza w j. japońskim pokorę i prostotę, życie w zgodzie z naturą. Wabi jest to osoba, która zadowala się tym, co ma, która gotowa jest ograniczać swoje potrzeby.
Sabi to z kolei określenie przemijalności i procesu naturalnego, zgodnego z naturalnym rytmem starzenia się. Człowiek sabi daje sobie zgodę na naturalny cykl narodzin i śmierci. Zachwyca się ulotnością i niedoskonałościami, jakie niesie życie. Tak więc i wabi, i sabi to określony światopogląd i sposób odczuwania prostoty, skromności.
Prosty i surowy wabi-sabi. Charakterystyka stylu
fot. kristinebonnici.com
Zobacz akcesoria w stylu wabi-sabi
W wabi-sabi chodzi o poczucie swobody. Przedmioty wokół nas powinny być naturalne, najlepiej z dłuższą historią ich używania. Nie ma więc miejsca na plastiki, lśniące nowością, chromowane sztućce, syntetyczne tkaniny, jak pluszowe pledy. W wabi-sabi liczy się surowość, nawet pewna szorstkość w dotyku – lniane, bawełniane narzuty, obrusy wymięte i “niedoprasowane”, uszczerbione kubki, trochę nadgryzione zębem czasu talerze, tace, skrzynki po owocach w roli stoliczków.
Tu chodzi o chropawą urodę odpadających ze ścian tynków, zadziorność surowego drewna itp. Wabi-sabi jest bez blichtru i zadęcia, skupia się na wspólnym przebywaniu w nieperfekcyjnym otoczeniu: skrzynka po owocach nakryta lnianym obrusem, ustawiona gdzieś w ogrodzie.

Proste ceramiczne kubki do kawy – chodzi o wspólne bycie razem, a nie podziwianie przedmiotów. Skupienie się na ludziach, naturze, nie na podziwie dla kryształowych kieliszków. Żeby zaprosić przyjaciół nie musimy zastawiać stołu smakołykami – wystarczy kawa, owoce, pite i jedzone na kocu, rozłożonym na trawie.
Nie musimy krochmalić obrusów, pożyczać porcelanowej zastawy – dekoracją ma być przyroda. Jeśli nie mamy ogrodu – salon wypełniony świeżymi kwiatami lub roślinami doniczkowymi w zupełności wystarczy. W wabi-sabi nie ma miejsca na sztuczność – ani kwiatów, plastikowych naczyń, ani tym bardziej na sztuczność naszych uczuć czy relacji z gośćmi. Inspiracją może być wszystko to, co jest nieperfekcyjne, nieuładzone, nieschematyczne, niekonwencjonalne.
Puszysty pluszowy – duński hygge

W duńskim hygge chodziło o otulanie się puszystością, miękkością, o dążenie do komfortu, puchatości wełny, pluszu, grubych pledów, misiowych pluszowych zabawek, obszernych foteli, w których można się zatopić, pachnących świec i gorącej herbatki itp. Wszystko miało na celu stworzenie „gniazdka”, azylu, w którym będzie nam ciepło, bezpiecznie.
I co Wam się bardziej podoba: hygge czy wabi-sabi?
Jeśli spodobał Ci się styl wabi-sabi możesz sprawdzić akcesoria w stylu wabi-sabi