nawiedzony dom
zdjęcie ilustracyjne

Czy Wierzbice pod Wrocławiem to nawiedzona wieś? Poznaj stare legendy

Wierzbice, nieduża wieś pod Wrocławiem nie dalej jak rok temu była gwiazdą mediów jako „najbardziej nawiedzona wieś w Polsce”

Zawdzięcza to paru zjawiskom: dziwnym odgłosom nocnego siorbania, błędnym ognikom straszącym zabłąkanych przechodniów, duchowi barona, który policzkuje ciekawskich, oraz czarnemu psu z czerwonymi oczami. No i diabelski kamień, który był tu widziany jeszcze 40 lat temu.

„Elementów straszących” jest tyle, że spokojnie można by nimi obdzielić kilka wiosek. Mam jednak podejrzenia, że doszło do pomyłki i przypisano podwrocławskim Wierzbicom „atrakcje metafizyczne” innych Wierzbic…

Wierzbice – wioska z historią

Historia tej miejscowości jest dość długa. Wzmiankowano ją po raz pierwszy w 1339 roku. W ciągu kolejnych stuleci właścicielami wsi były pruskie rody, m.in von Reibnitz i von Hund (pisane też Hundt), oraz von Schweinitz. W miejscowości znajdował się pałac, dwa folwarki, kościół katolicki, probostwo, dwie szkoły, młyn, piekarnia i browar.

Po drugiej wojnie światowej posiadłości pruskich arystokratów przejęło państwo. Pałac, zbudowany dla barona Hildebranda Rudolpha von Hundt und Altgrottkau, został wzniesiony na starszym dworze renesansowym z XVI w. Projekt wykonał ok. 1730 roku Christoph Hackner, twórca pałacu biskupów wrocławskich  – obecnie siedziba Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu.

Pałac Wierzbice
Pałac w Wierzbicach, 1935 rok | fot. Bogdan Adler

W XIX w. pałac w Wierzbicach należał do hrabiego Schweinitz und Krain. Ostatnim właścicielem tych dóbr, do 1945 roku był baron von Wietersheim. W 1945 r. pałac przekazano Zgromadzeniu Sióstr od św. Józefa, które utworzyły tu ochronkę dla sierot. W latach 1974-1978 siostry przeprowadziły remont wnętrz, a od 2001 roku ośrodek funkcjonuje pod nową nazwą: Zakład Opiekuńczo – Leczniczy dla Dzieci, i nadal prowadzą go „Józefitki”. Leczy się tu dzieci po ciężkich chorobach, wypadkach, niepełnosprawne. Pałac obecnie można oglądać tylko z zewnątrz.

We wsi jest jeszcze wątpliwej urody gotycki kościół, który był przebudowywany, rozbudowywany i zbarokizowany. Myślę, że to on może przede wszystkim straszyć, lub też straszą pod nim członkowie Tajnego Stowarzyszenia Jawnych Przeciwników Barokizowania Budowli Gotyckich, którego jestem wielką fanką.

Siorbanie, baron i pies

Zatem kto, lub co straszy w Wierzbicach? Siorbanie zakłóca nocną ciszę już od dawna, bo wspomina o tym zjawisku akustycznym w książce wydanej w 1913 r. – „Schlesische Sagen” Richard Kuehnau. Opisuje, że siorbanie słychać we wschodniej części wsi pomiędzy godziną 12 i 1 w nocy. Nie wydaje się jednak groźne, jest natomiast niespotykane wśród innych nadnaturalnych zjawisk. Błędne ogniki pojawiające się rzekomo na Diabelskim Moście i sprowadzające nocnych przechodniów na manowce wyglądają już dość przerażająco. Tyle że przez Wierzbice żadna rzeczka nie przepływa, więc i mostu w nich nie ma… Chyba pomylono je z Wierzbicami Dolnymi w innej części Polski. Natomiast jak najbardziej prawdziwa jest informacja o baronie Hildebrancie Rudolphie von Hundt, który kazał pochować się w ozdobnym sarkofagu umieszczonym w krypcie miejscowego kościoła. Ponoć zaglądającym przez okienko duch barona wymierzał siarczysty policzek. Sarkofag stoi obecnie na zewnątrz kościoła, wyciągnięto go podczas renowacji świątyni w XX w. i można go tutaj znaleźć, pod murem. Policzkowanie ustało na dobre, baron najwyraźniej przestał chronić swoją prywatność.

Podobno jeszcze w latach 70. XX w. we wsi znajdował się wielki głaz, tzw. diabelski kamień. Miał go upuścić w wiosce czart, który z kamieniem porwanym z pobliskiej góry Ślęży leciał do Wrocławia, by zniszczyć jakiś kościół  w budowie. Zaskoczony pianiem koguta, porzucił go byle gdzie. Skoro był, to co się  z nim stało? Natomiast potężny głaz znajduje się przy drodze z Wierzbic… Dolnych do Włoch.

Natomiast czarny pies z gorejącymi oczami, który ma grasować w Wierzbicach, ma moim zdaniem związek z herbem barona, w którym pies jest najważniejszym elementem heraldycznym. To nie dziwi, bo Hund to po niemiecku pies… Wg innych badaczy śląskich legend, w czarne psy przeistaczały się duchy zmarłych wolnomularzy. I tu ciekawy zbieg okoliczności – o ile sam Hildebrandt nie był masonem, to bardzo znanym w Europie wolnomularskim rycerzem templariuszem, założycielem Zakonu Ścisłej Obserwy był jego krewny Karl Gotthelf von Hund und Altgrottkau (XVIII w.).

Wątki nawiedzenia tej wsi podjęli dwaj młodzi youtuberzy, kręcący filmiki o rzekomych strachach, ale poza ich fanami tak naprawdę nikt nie bierze ich na poważnie. Lecz Wierzbice nadal pozostają zagadką…