Wyspa nimfy Kalypso [opowiadanie] - ROSOMAG.PL
kalypso

Wyspa nimfy Kalypso [opowiadanie]

Kasia spędza zimowe ferie na wyspie Malta. Pomaga ojcu, archeologowi, w pracach badawczych nad megalitami – prehistorycznymi budowlami wzniesionymi z olbrzymich kamieni. Powietrze jest tu aż gęste od historii i mitów. Podobno mieszkała tu nimfa Kalypso – ta, co więziła aż osiem lat (mocą swej urody i miłości) Odyseusza…


– Kasiu, zrób jeszcze zdjęcie tej spirali! Najlepiej byłoby, gdybyś spróbowała ją skopiować ołówkiem na papierze kalkowym. Chciałbym ją mieć w naturalnych wymiarach! – szpakowaty mężczyzna w słomkowym kapeluszu delikatnie czyści archeologicznym pędzelkiem kawał potężnej płyty kamiennej z wyrzeźbionym motywem „zakrętasa”, uśmiechając się pod wąsem.
– Jeszcze jedna spirala? O rany, tato! Czy mój pobyt na Malcie to fotografowanie hurtowych ilości starsznie nudnego szczegółu dekoracyjnego… A ja tak marzyłam o przygodzie w stylu Indiana Jonesa albo chociaż Bibliotekarza!
– Masz głowę nabitą efektami specjalnymi. Filmy, pościgi, strzelaniny! A w tych spiralach jest więcej tajemnicy, niż we wszystkich odcinkach Indiany Jones’a razem wziętych! Te megality są starsze od piramid egipskich i mają nie mniej intrygujące pochodzenie. Archipelag maltański jest mikroskopijny, a na samej Malcie postawiono tu aż 25 takich obiektów! Czemu one służyły – chcemy to zbadać! A twoja pomoc w uzupełnianiu dokumentacji jest nieoceniona…
– Naprawdę, tato? To okej w takim razie… – Kasia była trochę pocieszona.

– Dzień dobry, panie profesorze! Przyprowadziłem panu kolejnych entuzjastów megalitów! – wesoły głos przerwał im rozmowę. Kasia odwróciła się w stronę nadchodzącego wysokiego blondyna, ukazującego w uśmiechu olśniewająco białe zęby. Na jego opalonej szyi migotały wesoło kolorowe koraliki, które wspaniale pasowały do barwnej, pstrokatej koszuli.
– „Ale ciacho!” – jęknęła w duchu Krysia.
Jej tato podawał chłopcu rękę na powitanie:
– Witaj, Mikołaju! – profesor wyraźnie się ucieszył. – Nie było cię ze dwa tygodnie! Już się martwiłem, że przestaniemy się widywać… Ilu zapaleńców mamy dzisiaj?
– Dokładnie trzydziestu! Poprzednia grupa preferowała „wino, kobiety i śpiew”, więc nie przyjeżdżałem. Ci za to chcą zobaczyć przynajmniej trzy megalityczne świątynie!
– Coś podobnego! – profesor cieszył się jak dziecko. – No to myślę, że cztery godziny nam nie wystarczą… – zadumał się na chwilę. – Ale, ale, pozwól, że ci przedstawię moją córkę, Kasię, studentkę informatyki na zimowych wakacjach. Pomaga mi dokumentować wykopaliska. Kasiu, to jest Mikołaj, rezydent biura turystycznego, prywatnie student prawa, chwilowo też Maltańczyk. Przywozi mi tu wycieczki turystów z całego świata, zainteresowanych archeologią.
– A właśnie chciałem pana zapytać, czy to pana najświeższe wykopalisko, cenny skarb, konkurentka Venus z Malty? – Mikołaj wyszczerzył zęby w jeszcze szerszym (o ile to możliwe) uśmiechu..
– To ma być komplement? Przecież ta maltańska Venus jest smoczych rozmiarów! – wtrąciła się Kasia.
– Nie to miałem na myśli… – Mikołaj zaczął się tłumaczyć.
– Obawiam się, Mikołaju, że uratuje cię jedynie próba zadośćuczynienia gafie – wtrącił się profesor. – Wiesz, jak młode damy są wrażliwe na punkcie swojej wagi. A komplement porównujący kogoś do Venus z Malty mogła zrozumieć wyłącznie studentka archeologii… Mam dla was propozycję: ja zajmę się zniecierpliwionymi już turystami, a wy zrobicie sobie przerwę. Mikołaju, zabierz Kasię na Gozo, do groty Kalypso. Należy jej się odpoczynek, ma przecież ferie, a ja jej tu każę zajmować się kupą kamieni. Macie cztery godziny!
– Ale super, tatku! – Kasia uściskała profesora.

Siedząc na piasku Kasia obserwowała z ukosa Mikołaja. „Kto by pomyślał, że będę w lutym na plaży w dodatku w takim superowym towarzystwie. Mikołaj jest szalenie pociągający, ma rzadko spotykany wdzięk. Jest dobrze wychowany, uprzejmy czasem do przesady. No i ma wspaniałe poczucie humoru. Chociaż kompletnie nie zna się na komputerach bardzo mnie intryguje” – ku własnemu zaskoczeniu Kasia musiała przyznać, że jest pod wrażeniem chłopaka. „Mieszka na Malcie od pół roku, zaliczając egzaminy na uczelni hurtem, raz na kilka tygodni. Budzi moje zaufanie, jest naturalny. Mój ojciec go uwielbia… Ta historia jednak zaczyna się toczyć trochę za szybko, znam go od dwóch godzin!” – skarciła się w duchu.
Mikołaj leżał na piasku, zwrócony twarzą do morza.
– Fajne jest to morze, prawda? – odwrócił się do Kasi.
– Fajne. A propos, jak się ono nazywa? – zapytała.
– Tyrreńskie.
– Bałtyk nawet podczas upalnego lata potrafi być zimny jak wody Grenlandii. Za to ma piękniejsze plaże.
– To prawda, takich wydm jak u nas nie ma nigdzie, a już Malta szczególnie nie jest rajem dla plażowiczów. Za dużo kamieni i stromych zejść do morza. Ale są one za to… romantyczne. Sama zobaczysz, kiedy dojdziemy do groty.
– Romantyczne? I to mówi facet?
– Może ty mi podpowiesz bardziej męskie określenie, jak ją zobaczysz…
– Dobrze więc, ruszajmy, bo zostały nam już tylko dwie godziny do powrotu. Stęsknieni turyści będą na ciebie czekać…
– Ciekawe, czy ty będziesz za mną tęsknić? Wrócę dopiero w następną niedzielę, o ile pojawi się ktoś chętny do oglądania megalitów. Teraz turystów jest znacznie mniej, sezon się jeszcze nie rozpoczął….
– Sama jestem ciekawa – wymijająco odparła Kasia, ukrywając nagłe bicie serca. Wydawało się jej, że dudnienie jest doskonale słyszalne w promieniu kilometra. Za wszelką cenę chciała zmienić temat:
– Kto to w ogóle jest ta cała Kalypso?
– Mogłem się domyślić: informatycy nie czytają mitologii! W „Odysei” piękna nimfa Kalypso przetrzymywała Odyseusza na swojej wyspie aż przez osiem lat, obiecując mu wieczną miłość i nieśmiertelność. Wyspa nazywała się Ogigia, ale językoznawcy udowadniają ostatnio, że musiała nią być Gozo – jedna z wysp archipelagu maltańskiego, na której się właśnie znajdujemy. Odkrytą tu grotę nazwali imieniem nimfy. Podobno kto grotę odwiedza, jest długo piękny i atrakcyjny… – wyjaśnił Mikołaj. – Właściwie… właściwie wcale nie musisz tam iść… – dokończył.
– Czy to kolejny komplement z gatunku tych, które rozumieją wyłącznie studentki archeologii? – tupnęła nogą Kasia.
– Zobacz, jaki ładny widok! – tym razem Mikołaj zmienił temat.
Kasia jak rozradowany brzdąc dobiegła do skraju skalnego urwiska. Widok na małą zatoczkę był tak romantycznie pocztówkowy, że aż kiczowaty. Morze miało turkusowy kolor, piasek na plaży w kształcie półksiężyca był złoty, a schodzące do wody skały były szarobłękitne, pokryte soczystą zielenią.
– A gdzie ta grota? – zapytała.
– Nie uwierzysz! Pięć kroków stąd jest zwykła dziura w ziemi. Trzeba się w nią wśliznąć i zejść stromymi stopniami do groty. Jest ona zawieszona w połowie urwiska, ma piękny „salon z oknem na morze”. – zachęcał Mikołaj.
– Chodźmy tam! – Kasia była coraz bardziej podekscytowana.
– Ostrożnie! Stopnie są bardzo śliskie! – zanim dokończył mówić ostrzeżenie, głowa Kasi znikła pod ziemią.
– Mikołaju, tu jest cudownie! Pięknie! I strraaasznie romantycznie! – zniekształcony głos dziewczyny dudnił niczym morskie fale.
Mikołaj zszedł do groty.Wewnątrz panował półmrok. Jedynie „salon” był oświetlony: nie miał po prostu jednej ściany. Zamiast niej otwierał się błękit morza i nieba.
– Jesteśmy jakby w gnieździe, prawda? Ale czad!
– Czy to jest słowo, które ma zastąpić przymiotnik „romantyczny” – zapytał z przekąsem Mikołaj.
– Zobaczę jak wysoko nad plażą znajduje się grota – wymijająco stwierdziła Kasia i doszła do krawędzi urwiska, tam gdzie kończył się „salon”. Zachwiała się lekko, więc Mikołaj podbiegł, by ją złapać. Odciągnął dziewczynę dwa kroki w głąb groty i trzymał mocno.
– Jesteś jak dziecko! – zaczął prawie krzyczeć w zdenerwowaniu, ale spojrzał w jej oczy. Były ogromne, jak gwiazdy. I lśniły tak pięknie! Bez zastanowienia pochylił głowę. Na wargach poczuł aksamitną miękkość Kasi warg. Nogi się pod nim ugięły…
Kasia, zanim zamknęła oczy, dostrzegła znikające w ciemnościach groty skrzydła małego Erosa, greckiego boga miłości. „Oj, Kalypso, miałaś ty swoje sposoby na Odyseusza!” – zdążyła pomyśleć zanim cała zamieniła się w dotyk.

 

DROGI CZYTELNIKU

Artykuł, który właśnie przeglądasz, możesz łatwo udostępnić poniżej.

ROSOMAG.PL 🚀