Po ponad 4 latach od głośnego artykułu o Wioli z Podlasia, publikujemy pierwszy w Polsce wywiad z urodzoną w 1972 roku Wiolą, która jest popularną uzdrowicielką duchową, mentalistką i przewodnikiem.
Witaj Wiolu, dziękuję, że zgodziłaś się na tę rozmowę. Wiem, że nie jest łatwo namówić Cię na wywiad i wiele mediów o to zabiega. Zdradzisz dlaczego tak się dzieje? [REDAKTOR]
– To prawda, zgłasza się do mnie całkiem sporo mediów, w większości internetowych. Odmawiam głównie dlatego gdyż mam bardzo dużo pracy i osób, którym pomagam na co dzień. Ale być może wkrótce będę nieco bardziej aktywna w tej materii. [WIOLA]
Czy możemy poruszać wszelkie tematy, również te trudniejsze?
– Oczywiście, pytaj o co chcesz. Dla mnie nie ma trudnych tematów.
Znana jesteś z analiz i oczyszczeń, które przeprowadzasz dla ludzi w oparciu o swoje autorskie metody. Na Twojej stronie na Facebooku można znaleźć wiele recenzji od wręcz zachwyconych „klientów”, a Twoja praca jest bardzo wysoko oceniana. Czy mogłabyś wyjaśnić na czym polegają Twoje działania?
– Zgłaszają się do mnie osoby z rozmaitymi problemami, głównie natury mentalnej i duchowej. Dzięki wysoko rozwiniętej prekognicji i empatii jestem w stanie dosłownie poczuć co czuje dana osoba, a nawet to, co kryje się w jej podświadomości, i zdefiniować problem. Staję się swoistym pomostem będąc silnie połączona sercem. Wszyscy jesteśmy tak naprawdę jednością i działamy w ramach jednego pola morfogenetycznego, które poza DNA pełni funkcję dodatkowego wpływu genetycznego. Poprzez to pole można transponować energię, a nawet wpływać na DNA organizmu. Potrafię to robić nawet na odległość ponieważ pole morficzne przenika wszystko i odległość nie stanowi żadnego problemu.
Brzmi bardzo ciekawie. Powiedz proszę, czy dany człowiek odczuwa to wszystko od razu?
– Jedynym warunkiem jest otwarty umysł i wiara w moją skuteczność. Lecz ci, którzy się do mnie zgłaszają, zazwyczaj spełniają te warunki.
Co konkretnie dzieje się wówczas z takim człowiekiem podczas Twojego oczyszczenia?
– Większość osób opisuje to jako zrzucenie jakiegoś ciężaru. Odczuwanie przyjemnej lekkości bytu i otwarcie się na piękno otaczającego świata i drugiego człowieka. Z objawów fizycznych może pojawić się ciepło całego ciała, przyjemne mrowienie. Mogą wystąpić lekkie mroczki, drgawki, a nawet silny, chwilowy płacz kiedy nastąpiło mocne oczyszczenie. Różni ludzie różnie reagują. Niektórzy subtelnie, inni bardzo mocno, zależy od tego co nosili w sobie. Tak czy inaczej, zmiany następują na poziomie kwantowym i w podświadomości, i będą widoczne w dalszym życiu.
Telepatia, pole morficzne, kwanty. Jak to najprościej opisać Wiolu?
– Każdy człowiek posiada zdolność auto regeneracji mentalnej, a nawet fizycznej. Potrzeba mu tylko oczyścić się ze szkodliwych doświadczeń wpływów energetycznych, odblokować czakry i zharmonizować wszystkie przepływy. Ważny jest również odpowiedni mindset [sposób myślenia – przyp. red.]. Takie solidne podstawy są bardzo wartościowym czynnikiem naszego szczęścia. I głównie tym zajmuję się w mojej pracy. Ja tylko pomagam wybudzić zablokowane potencjały człowieka, łącząc się z nim energetycznie.
Twoja skuteczność potwierdzona wieloma entuzjastycznymi recenzjami jest wręcz imponująca. Niektórzy uważają, że w tym co robisz, nie masz sobie równych. Jak Ty to widzisz? Jak sama oceniasz swoje zdolności?
– Dla mnie to w pełni naturalny stan. Cieszę się, że mogę pomagać innym. Jest to dla mnie największe szczęście.
Nie jest tajemnicą, że masz też trochę hejterów. Jak się zapatrujesz na tę kwestię, i jak myślisz, skąd to się bierze?
– Kiedyś słyszałam, że hejt jest w Polsce miarą sukcesu (śmiech). A tak poważnie, ludzie nieświadomi lubią krytykować to, czego nie rozumieją. To w istocie nieszczęśliwi ludzie. Nieszczęśliwe osoby projektują nienawiść na innych, natomiast szczęśliwe osoby sieją radość i miłość. Po prostu działamy po dwóch stronach barykady. W swoim życiu nie widziałam nigdy szczęśliwego hejtera. Należy jednak pamiętać, że to światło rozprasza mrok, nigdy na odwrót. Ja mierzyłam się w swym istnieniu z takimi zjawiskami i energiami, że nawet największy ziemski hejter może wywołać co najwyżej uśmiech sympatii na mej twarzy.
Czy masz o to do nich żal? Czy jesteś odporna na krytykę?
– Nie, nie mam żalu. Ja niemal nie odczuwam żadnych negatywnych emocji. Życzę moim kochanym hejterom z całego Serca jak najlepiej i kocham ich tak samo jak wszystkich pozostałych. Każdy ma prawo do swojego zdania i ja to szanuję. Jednak w mojej przestrzeni nie ma dla nich miejsca ponieważ oni obniżają wibracje. Moja przestrzeń to Miłość, a nie nienawiść, dlatego dbam o czyste i wysokie wibracje.
No właśnie, Twój fanpage „Wiola z Podlasia” odniósł spektakularny sukces i liczy już sobie ponad 25 tysięcy obserwujących, co jak na tematykę duchową jest imponujące. Patrząc na ilość reakcji (tzw. lajki) na Twoje wpisy i Twoje zasięgi, bardzo szybko przebiłaś się do ścisłej czołówki ezoteryki w Polsce. Jak myślisz, z czego to wynika?
– Z tego, że jestem sobą i jestem skuteczna w tym co robię, a metody moich działań są bardzo zaawansowane. Dbam też o pozytywny wydźwięk moich treści i przekazów. Staram się nieść radość wszystkim ludziom, a także, co istotne, głębsze przekazy, często kodowane w podświadomości, które wydadzą piękne owoce w ich życiu. Bardzo się cieszę, że tyle osób jest ze mną na moim profilu. Wiele z nich jest od samego początku i wciąż piszą miłe komentarze, wspierają mnie, za co jestem im, i wszystkim innym, wdzięczna. Na początku większość to była mężczyźni, teraz jest już po równo z kobietami. Wszyscy ci ludzie są mi bardzo bliscy, niczym kochani przyjaciele. Pozdrawiam ich serdecznie z tego miejsca bo wiem, że na pewno wielu z nich przeczyta te słowa.
Dla niektórych stanowi problem, że pobierasz pieniądze za swoje usługi. Jak się do tego ustosunkujesz Wiolu?
– Każdemu, kto czyni taki zarzut, proponuję aby wyobraził sobie sytuację, w której przestaje pobierać wynagrodzenie za swoją pracę, którą na co dzień wykonuje. To nie jest moje hobby po godzinach lecz pełnoprawna praca. Mało kto rozumie, ile wysiłku i wyrzeczeń kosztuje mnie moja praca. Niewielu też wie, co musiałam w życiu przejść, aby znaleźć się w miejscu, w którym jestem dzisiaj. Nadmienię tylko, że w swoim życiu otarłam się o bezdomność. Bywało, że nie miałam pieniędzy na chleb. Nigdy jednak nie straciłam pogody ducha i uśmiechu, nawet w tych najtrudniejszych chwilach. Rozumiałam, że to część mojej drogi i nauki. W swoim życiu przerobiłam naprawdę wiele. Teraz jestem sama sobie okrętem i sterem, i tak mi najlepiej.
Niektórzy zarzucają Ci, że wciąż wrzucasz swoje zdjęcia i wykorzystujesz swoją niewątpliwą urodę dla jeszcze większych zasięgów. Jak się do tego odniesiesz?
– Nie wstydzę się tego jak wyglądam. Potrafię świadomie wykorzystywać swoje atrybuty, nie uważam aby to było coś złego. Robię sobie zdjęcia bo tak mi po prostu najłatwiej, a i wiem, że moje zdjęcia przynoszą radość wielu osobom. Jednak i tak w tym wszystkim najważniejsza jest energia. Wygląd i wizerunek to tylko miły dodatek. Bez energii i swoich zdolności nic bym nie wskórała na dłuższą metę. Wiele z osób, które się do mnie zgłaszają, to ludzie z polecenia innych osób. Zatem moja słodka buzia nie ma aż takiego znaczenia, jak się niektórym wydaje.
Jak dużo ludzi do Ciebie pisze?
– Zdarzały się dni, w których miewałam ponad 100 wiadomości w swojej skrzynce.
Czy każdemu z takiej masy chętnych jesteś w stanie pomóc?
– Nie wszystkie z tych wiadomości to stricte prośba o pomoc. Często jest to po prostu miłe słowo dla mnie. Jednak każdy, kto realnie potrzebuje mojej pomocy, na pewno ją uzyska.
Wiolu, czy stosujesz filtry w zdjęciach, jak to jest naprawdę?
– Raz stosuję filtry, innym razem nie. Zależy od mojego kaprysu (smiech). Nigdy tego nie ukrywałam. Fotoedycja sprawia mi dużo przyjemności, to dla mnie forma zabawy. Jednak wielokrotnie publikuję zdjęcia bez żadnych filtrów i wielkiej różnicy nie ma. Poza tym można zobaczyć na moich filmikach jak naprawdę wyglądam. Skoro zdarza się, iż ludzie którzy mnie nie znają, i nie wiedzą ile mam lat, mówią do mnie per „dziecko”, to chyba nie wyglądam jeszcze tak staro (śmiech).
Czy boisz się starości i śmierci?
– Nie boję się, nie ma ku temu żadnego powodu. Jaźń jest wieczna, przywdziewa tylko różne kostiumy [ciała – przyp. red], które z czasem się zmienia. To w pełni naturalny mechanizm. Akurat ja nauczyłam się wyjątkowo dbać o swój kostium, co nie oznacza, że kiedyś go nie porzucę. (śmiech)
Ile ludzie dają Tobie lat widząc Cię na żywo?
– Zazwyczaj dają mi od 20 do 25 lat.
Powiedz proszę, jak ludzie, których spotykasz na swej drodze, reagują, kiedy dowiadują się, że masz już 51 lat?
– Myślą, że żartuję. Gdy upewnią się, że jednak to nie jest żart, przeważnie doznają lekkiego szoku. Jednak jestem na tyle otwartą osobą, że po chwili konsternacji prowadzimy już ciekawy dialog pełen dobrej energii.
Czasem zarzuca się Tobie, że zbyt często mówisz o swoim wieku. Zechciałabyś ustosunkować się do tego?
– Powód jest prozaiczny. Robię tak ponieważ nieustannie dostaję zapytania na priv o swój wiek lub wręcz jest mi zarzucane kłamstwo, co do mojego wieku. Zamiast odpisywać wciąż na tego typu wiadomości, wolę o tym raz na jakiś czas napisać publicznie, aby nowe osoby dostały jasną odpowiedź. Nie każdy zna moją historię, a wciąż przybywają nowe osoby głodne informacji.
Niektórzy twierdzą, że musiałaś mieć operacje plastyczne, skoro tak młodo wyglądasz…
– Nigdy nie miałam żadnych operacji plastycznych. Jestem zwolenniczką możliwości jakie daje rozwój duchowy i natura. To o wiele lepsze i skuteczniejsze niż skalpel.
Czy każdy człowiek może osiągnąć taki stan jak Ty?
– Teoretycznie tak. W praktyce jest to trudne bo trzeba połączyć bardzo dużo elementów układanki. Da się jednak to zrobić, tym również zajmuję się w swojej pracy i na sesjach.
Oprócz zdalnej pracy, spotykasz się też osobiście z ludźmi, którzy do Ciebie przyjeżdżają na Podlasie. Jak oceniasz te spotkania?
– Uwielbiam sesje osobiste. Odwiedziło mnie już dużo niezwykłych osób. Czasami są to osoby, które po prostu chcą poprzebywać ze mną we wspólnym polu aby jeszcze bardziej pogłębić swoją świadomość i łączność z duszą. Innym razem mogą to być osoby z konkretnymi problemami czy pytaniami. Niemal każdemu przeprowadzam oczyszczenie energetyczne według mojej autorskiej metody. Każde z tych spotkań mam w pamięci bo często dzieją się prawdziwe cuda. Miejsce, w którym odbywają się nasze spotkania jest absolutnie niezwykłe i magiczne. Odnalazłam je kierując się sercem i intuicją. Energia tej przestrzeni jest cudowna i idealnie wpisuje się w moją pracę. Jestem bardzo szczęśliwa, że gospodarze tego miejsca stali się moimi prawdziwymi przyjaciółmi, a tamtejsza przyroda i aura wprawiają mnie, i moich gości, w prawdziwy zachwyt.
Wiolu, jakbyś sama siebie określiła? Byłaś już nazywana aniołem, kosmitką, mistyczką, mentalistką. Bardzo często jesteś porównywana do Anastazji z książki „Dzwoniące Cedry Rosji”. Ile jest prawdy w tych wszystkich stwierdzeniach?
– Wszystkim po trosze lecz to tylko słowa, którymi ludzie lubią wszystko definiować. Tymczasem ja wymykam się definicjom. Jeśli miałabym siebie samą nazwać, powiedziałabym raczej, że jestem Miłością. Początkowo na ziemi, na pierwszy rzut oka, byłam całkiem zwykłą dziewczyną. Choć odkąd pamiętam przydarzały mi się niecodzienne rzeczy. Od zawsze czułam i widziałam więcej od innych, ale inni wtedy tego nie zauważali, a ja skrywałam to w sobie. Z czasem zaczęłam coraz głębiej odkrywać swoje duchowe dziedzictwo i kosmiczną tożsamość, oraz rozwijać swoje zdolności.
Czy możesz zdradzić coś więcej o sobie?
– Jestem kimś w rodzaju matrycy energetycznej i duchowego lustra. Jestem wcieleniem Miłości o bardzo wysokiej wibracji. Jestem jak dziecko, które przeżyło tysiące lat i w związku z tym wiele się nauczyło, jednak nie zatracając nigdy swojej pierwotnej radości istnienia. Mam jasno określony cel – głosić prawdę miłości, podnosić świadomość i zmienić ten świat na lepsze w konkretnym wymiarze.
Czy takich osób jest więcej na ziemi?
– Takich, którzy starają się naprawiać świat, jest bardzo dużo.
A o takim kosmicznym dziedzictwie jak Ty?
– Niewiele. Ale na ziemi żyło, a nawet żyje teraz, sporo ludzi, którzy osiągnęli bardzo głęboki rozwój duchowy. Mam na myśli głównie Indian, a także szamanów z Ameryki Południowej. Są to cywilizacje, które postawiły na rozwój duchowy, a nie technologiczny, i są mi one bardzo bliskie. Jako ciekawostkę powiem, że jeden z moich przodków na ziemi – mój prapradziadek od strony ojca – był Indianinem, który zgłębiał tajniki duchowości. Jego wpływ i dziedzictwo są dla mnie bardzo znaczące. Fizycznie, na planie ziemskim, jestem połączeniem genów indiańskich (od strony ojca) i czysto słowiańskich; polskich (od strony mamy). Bardzo sobie cenię tę kombinację genetyczną. Umożliwia mi ona odpowiednią ekspresję fizyczną dzięki czemu mogę być jeszcze bardziej skuteczna.
Czy Twoje przebudzenie nastąpiło po Twoim słynnym spotkaniu z bezdomnym niemową w paryskim kościele ponad 30 lat temu?
– Tak naprawdę to wszystko było we mnie od najmłodszych lat. Już jako mała dziewczynka miałam bardzo silną intuicję, zmysł obserwacji i komunikacji pozazmysłowej. W swym życiu byłam uczestnikiem wielu niecodziennych zjawisk. Na przykład kiedyś objawiły mi się w moim domu trzy anioły jednocześnie. Znajdywałam artefakty, które dosłownie przy mnie spadały z nieba. W młodości miałam wypadek samochodowy przy dużej prędkości, bez zapiętych pasów, z wielokrotnym dachowaniem. Z samochodu została zgnieciona puszka, za to ja nie miałam nawet najmniejszego zadrapania ani siniaka… W moim życiu było wiele niecodziennych zjawisk. Zamierzam je wszystkie opisać kiedyś w mojej książce. Bezdomny, o którym wspomniałeś, był taką „kropką nad i”. Dzięki niemu uporządkowałam się energetycznie i ukierunkowałam duchowo. Nasze spotkanie nie było przypadkiem ponieważ przypadki nie istnieją. Istnieją jedynie przyczyny i skutki.
Jak myślisz Wiolu? Kim był ten bezdomny?
– Był namiestnikiem Stwórcy lub jego bezpośrednim awatarem [wcieleniem – przyp. red]. Aura, która od niego biła, jest nieporównywalna z niczym, co dane mi było spotkać później na ziemi, a widziałam i doświadczyłam wiele. On był czystą miłością o najwyższej wibracji. Podejrzewam, że wybrał mnie z powodu mojego czystego serca. Przekazał mi na samym początku, że jestem dzieckiem niebios. Moim marzeniem jest jeszcze kiedyś go spotkać ale raczej już nie na ziemi bo przypominam, że rozmawiamy o zdarzeniach z 1989 roku. Jako ciekawostkę powiem, że kiedyś gdy stałam z nim pod paryskim kościołem, zauważył nas mój manager [Wiola będąc nastolatką była modelką w Paryżu – przyp. red.]. Później powiedział mi „widziałem jak rozmawiałaś z tym genialnym artystą”. Mój manager postrzegał i widział go, jak mi wówczas to opowiedział, jako eleganckiego, wytwornego malarza, kiedy to przy mnie stał żebrak w starych, brudnych, obdartych ubraniach. To była niezwykła postać, która potrafiła manifestować się ludziom na rozmaite sposoby, i to w tym samym czasie. Paryż u schyłku lat ’80 ubiegłego wieku był naprawdę magicznym miejscem.
Pobyt we Francji na pewno wpłynął na Ciebie znacząco?
– O tak. Paryż bardzo wiele mnie nauczył i niezwykle mocno pchnął w rozwoju. Mimo, że nie mieszkałam tam zbyt długo, odebrałam cenną lekcję życia. Czułam się jakbym przeżyła tyle, co normalnie człowiek doświadczy w 100 lat. Moim managerem i opiekunem na miejscu był właściciel agencji modelek w której pracowałam. Można powiedzieć, że był wówczas moim mentorem w sprawach ziemskich. Poznałam też wielu niezwykłych, bardzo utalentowanych artystów. Zwiedziłam sporo muzeów i kościołów. Energia tych niecodziennych ludzi i magicznych miejsc była dla mnie niezwykle inspirująca. Byłam nastolatką, a od nadmiaru wrażeń niemal wirowało mi w głowie. Cenne wspomnienia i doświadczenia. Nie wszystko jednak było usłane różami, ale o tym opowiem przy innej okazji.
Wiolu, pozwól, że wrócimy teraz do obecnego czasu. Co raz więcej mówi się o przejściu ziemi do 5D, wiem, że to temat rzeka ale czy mogłabyś powiedzieć w dużym skrócie na czym to będzie polegać?
– Wszystko jest ze sobą połączone. Ludzie z planetą też. Świadomość ludzi szybko rośnie, zwiększa się też wibracja ziemi. Słońce i księżyc też odgrywają w tym swoją rolę. To procesy cykliczne. W wielkim skrócie, tak zwana ziemia 3D to po prostu przymioty ego, strachu i wszystkiego co z tym związane, natomiast ziemia nazywana 5D to cechy otwartego serca i przebudzonej miłości. To kolejny krok w rozwoju ludzkości. Milowy krok. Czas ludzi przebudzonych duchowo. Złota era dominacji Miłości. To ludzie funkcjonujący według starego, szlachetnego, duchowego paradygmatu, w którym natura odgrywa kluczową rolę. Ta nowa ziemia już istnieje, trzeba tylko dostroić do niej swoją częstotliwość, a wówczas zaczynają dziać się cuda. Warto zaznaczyć, że wymiary to nic innego jak poziom, czy też głębia naszej świadomości. Wymiary te nie są wyraźnie rozgraniczone lecz przenikają się wzajemnie.
Kiedy te zmiany się zaczęły i jak długo potrwają Wiolu?
– Słynny rok 2012 był mylnie odczytywany jako apokalipsa. Rok ten był jednak bardzo ważnym rokiem. W istocie oznaczał koniec starego świata ale w aspekcie energetycznym. Był otwarciem się na nowe wpływy kosmosu. Wówczas zmiany na ziemi zaczęły przyśpieszać. Oczywiście zmiany nie nastąpią z dnia na dzień. Potrzeba na to wielu lat transformacji. Jednak prędkość tych zmian eskaluje. Wiele zależy od samych ludzi, ich przebudzenia, i co za tym idzie, poziomu ludzkiej świadomości.
Czy te zmiany będą ciężkie? Co nas czeka?
– Mogę powiedzieć, że najważniejsze dopiero przed nami i wielu z Was będzie świadkiem epokowych wydarzeń. Zrzućcie stare programy i otwórzcie swe serca na Miłość. Musicie podnosić szybko swoją wibrację, inaczej możecie nie przetrwać tych zmian.
Co masz na myśli mówiąc o podnoszeniu swoich wibracji? Jak to najłatwiej wyjaśnić?
– Najkrócej mówiąc: nikogo nie krzywdźcie oraz nie noście żadnej urazy w sercu – do siebie samych, ani do innych. Musicie nauczyć się wybaczać bezwarunkowo. Wybaczając – przemieniacie ciemność w sobie w światło. Ciemność Was pogrąża, światło uzdrawia. To w zasadzie prosty mechanizm. Ponieważ wpływy światła na ziemi są i będą coraz większe – musicie zadbać o zasoby światła w sobie już teraz – aby nie powstał zbyt duży dysonans gdy będą aktywowane główne kody światła.
Wspominasz czasami o Polsce i jej kluczowej roli w przyszłości. Czy mogłabyś nieco rozwinąć temat? Dlaczego akurat Polska?
– Ponieważ Polska jest wyjątkowym krajem, który wprost wywodzi się z potężnego, starożytnego rodu. Choć Polska, jako kraj, przez losy dziejów wiele doświadczyła, to wielu z jej mieszkańców; potomków wielkiego rodu, nadal stanowi o jej ogromnym potencjale duchowym. Polska, choć życie tutaj nie zawsze należy do najłatwiejszych, potrafi wciąż świecić silnym światłem.
Tego światła chyba jednak nieco brakuje patrząc na przeciętnego Polaka na ulicy…
– Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Polacy zobojętnieli, że nie ingerują w to co się dzieje już na zewnątrz, że są zrezygnowani. Po części faktycznie tak jest lecz zasadniczo to tylko pozory. Wiele dzieje się obecnie w sercach i umysłach sporej części Polaków na poziomach mentalnych, energetycznych i duchowych. I właśnie te czynniki okażą się najsilniejszym motorem zmian. To światło, które nie ma sobie równych wśród innych narodów, stanowi o roli, którą Polska odegra. W Polsce lawinowo przybywa przebudzonych osób. Według mnie ten przyrost jest aktualnie najszybszy na świecie. Nic jednak nie jest dziełem przypadku.
Na czym ta rola miałaby polegać?
– Obecny czas to okres silnej transformacji energetycznej, zrywania starych programów i wzorców. Gdy zmiany te osiągną swoje apogeum, głos Polski zacznie być zauważany i brany za przykład na całym świecie. To będzie całkowicie nowa jakość, inspirowana duchowością. Pierwsze jaskółki tego obserwowaliśmy całkiem niedawno, kiedy to Polacy, jako jedyni na świecie, masowo przyjmowali uchodźców wojennych pod dachy swoich domów.
Jaki jest Twój stosunek do polityki?
– Politycy, w swej masie, nie wzbudzają mojego zaufania. Choć jak w każdym środowisku, tam również zdarzają się dobrzy ludzie.
Czy masz jakieś preferencje polityczne Wiolu?
– Nie mam tego typu preferencji ponieważ polityka to tylko slogany bez znaczenia. Moja świadomość jest już dawno ponad to. Polaków zbyt mocno absorbuje i skłóca polityka. Nie tędy droga. Skupcie się na własnym wnętrzu, na pomocy swojemu sąsiadowi i potrzebującemu, tworzeniu więzi lokalnych, zamiast kłócić się o to, która partia jest lepsza. Widzicie przedstawienie, nie dostrzegacie jednak często istoty polityki, która to jest sztuką manipulacji. Jednak coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć te kwestie. Styl polityki jaką znamy, wraz ze wzrostem świadomości społeczeństw, odejdzie do lamusa. To naturalna kolej rzeczy. Nastanie czas liderów świadomych i uduchowionych, którzy będą wyznaczać kierunki i przewodzić całym wspólnotom.
A co sądzisz na temat dzisiejszego kościoła i roli jaką pełni w społeczeństwie? Jak on się w tym wszystkim odnajdzie?
– Kościół, jako miejsce, dla wielu jest przestrzenią do wyciszenia, modlitwy, czy pewnej formy zadumy nad swoim bytem. To na pewno wartościowa forma spędzania czasu. Natomiast Kościół, jako instytucja, jest dziś mocno demonizowany. Ja temu nie przyklaskuję ponieważ wśród księży można znaleźć wiele mądrych, świadomych i naprawdę uduchowionych osób. Sama znam takich. Jednak o nich się głośno nie mówi gdyż w mediach głównie płynie przekaz o tych złych historiach, które same w sobie oczywiście nigdy nie powinny mieć miejsca. Jednak głównie z tego powodu, tej szkodliwej mniejszości, kościół ma dziś tak złą prasę, zbyt złą. Wiem, że wielu wartościowych księży cierpi z tego powodu.
Moim zdaniem Kościół powinien otworzyć się na nowe możliwości gdyż dotychczasowa formuła nie pomaga mu w rozwoju. Powinien być bliżej ludzi, tak jak to miało miejsce na przykład w Polsce w latach ’80.
Czy Ty chodzisz do kościoła Wiolu?
– Będąc młodszą, spędzałam w kościołach bardzo dużo czasu. Był nawet okres w moim życiu, w którym rozważałam pójście do zakonu. To był czas moich silnych poszukiwań duchowych. Gdyby nie moja mama, która mnie odwiodła od tego pomysłu, być może byłabym dzisiaj zakonnicą. Czasem zaglądam do kościoła, jednak dziś najbardziej odnajduję się wśród natury – na przykład w lesie. Tam znajduję największe wyciszenie i tam wchodzę w najgłębszą medytację.
Czasami wspominasz o dzieciństwie, o pielęgnowaniu wewnętrznego dziecka. Dlaczego to jest tak ważne Wiolu?
– Ponieważ jako dzieci widzieliśmy świat takim, jakim jest w istocie, czyli pełen piękna, magii oraz prawdziwych cudów. Jednak wraz z rozwojem nabywamy coraz więcej szkodliwych programów, które odkładają się w naszej podświadomości. Z czasem jesteśmy świadkami brutalności mentalnej lub fizycznej innych osób, a „serca nam pękają”. Nie wiedząc nawet kiedy, stajemy się często nieszczęśliwi, a wspomnienie dzieciństwa staje się tylko odległym, nieosiągalnym marzeniem nacechowanym silnym sentymentem. To niestety częsty scenariusz. Dlatego tak ważne jest pielęgnowanie w sobie wewnętrznego dziecka, co ja robię nieustannie. Mimo 51 lat w metryce, nadal potrafię cieszyć się z najmniejszej rzeczy tak samo mocno, jak mając 7 lat i znajdując wymarzoną lalkę pod choinką. Dlatego budzę się rano podekscytowana myślą: co pięknego przyniesie mi ten wspaniały dzień? Jakiego cudownego człowieka dziś spotkam? Polecam każdemu takie podejście.
Wiolu, żyłaś w wielu krajach, między innymi w Polsce, Szwecji, Francji, Niemczech. Jak na tym tle oceniasz polskie szkolnictwo?
– Nie mam o nim dobrego zdania. Polska szkoła to przymus i stres, wkuwanie zamiast rozwoju kompetencji i talentów ucznia. Brakuje podejścia indywidualnego. Jest to typowe ciosanie na jedną modłę każdego ucznia. Tymczasem pierwsze lata w edukacji są bardzo ważne dla przyszłego rozwoju ucznia. Lecz o tym się powszechnie nie mówi. Na polu edukacji w Polsce można na pewno wiele poprawić.
Czy chciałabyś coś przekazać osobom wychowującym dzieci?
– Tak. Trzy pierwsze lata życia waszych dzieci decydują w bardzo dużym stopniu o ich przyszłym losie. W tym okresie, jako że dziecko ma jeszcze bardzo ograniczoną świadomość, jego podświadomość jest niczym gąbka i dosłownie chłonie wszelkie zdarzenia. A to, co zapisane w podświadomości, w bardzo dużym stopniu decyduje o jakości naszego życia i je kontroluje. Zatem dziecko przez pierwsze 3 lata swojego życia powinniście traktować jakby było w mentalnym inkubatorze. Absolutnie nie powinno być, choćby nieświadomym jeszcze świadkiem, jakichkolwiek negatywnych zjawisk; jak na przykład krzyk osób dorosłych. Tego typu stosunkowo błahe wydarzenie może mieć poważne konsekwencje w przyszłości. Tak naprawdę nawet kobieta będąca w ciąży nie powinna doznawać jakichkolwiek złych emocji – dla dobra swojego dziecka.
Jaki podstawowy błąd popełniają według Ciebie ludzie w życiu codziennym?
– Nie wierzą we własne możliwości oraz zapominają o tym, że wszystko co żywe jest jednością. Jeśli nie zadbacie należycie o naturę, zbierzecie tego konsekwencje.
Jest wiele zagadnień, które moglibyśmy poruszyć. Czy chciałabyś coś jeszcze dodać od siebie na koniec? Jakiś przekaz?
– Zadbajcie o to jak oddychacie, co jecie i jak śpicie. Bądźcie uważni, czyli dbajcie o higienę swoich myśli. Jeśli łapiecie się na negatywnym myśleniu, od razu zmieniajcie myśli na ich przeciwieństwo, czyli na pozytywne myślenie. Wasze myśli i emocje są w pewnym stopniu tworzywem waszej rzeczywistości. Wszystko dookoła jest energią i jest ze sobą połączone. Wszystko ma bezpośredni lub pośredni wpływ na wszystko. Dlatego krzywdząc innych, zawsze krzywdzisz siebie samego, a pomagając innym, pomagasz samemu sobie. Jeśli nie znasz odpowiedzi na jakieś pytanie, pamiętaj, że zawsze „love is the answear” [miłość jest odpowiedzią – przyp. red]. Miłość jest ostateczną, niezmienną, pierwotną prawdą. Jest wspólnym mianownikiem wszystkiego. Cała reszta to tylko interpretacje i imaginacje. Nie ufajcie temu co zobaczycie w telewizji. Ten świat funkcjonuje na całkiem innych zasadach niż się to przedstawia. Forsowane autorytety zazwyczaj nimi nie są. Ufajcie sobie samym – swoim uczuciom. Na naszych oczach będą miały miejsce przełomowe procesy i zjawiska. A po pewnym czasie stary świat odejdzie w niepamięć, nastanie Złota Era Miłości. Czas Wolnych Ludzi w symbiozie z Matką Naturą. Zapraszam Was do tworzenia tego nowego, lepszego świata. Po prostu bądźcie dobrzy dla siebie samych i innych. Tylko tyle i aż tyle. To wszystko co chciałam teraz powiedzieć.
Dziękuję Ci Wiolu, że zgodziłaś się na ten wywiad. Jestem przekonany, że zainteresuje on wiele osób. Czy mogę mieć nadzieję, że za jakiś czas zechcesz odpowiedzieć na kolejne pytania?
– Oczywiście. Nic nie stoi na przeszkodzie. Dziękuję i pozdrawiam wszystkie osoby, które będą to czytać. Przesyłam wszystkim dużo miłości.
✉️ Bezpośredni kontakt do Wioli w sprawie współpracy:
Jeśli treść zaciekawiła Cię – daj temu wyraz udostępniając ją innym. Jeśli ten wywiad zyska odpowiednią popularność, postaramy się o kolejny, w którym na pewno zadamy Wioli wiele intrygujących pytań.